11 listopada – Narodowe Święto Niepodległości

Kiedy do kalendarza został wprowadzony dzień 11 listopada jako święto?

Do oficjalnego kalendarza świąt państwowych 11 listopada został wprowadzony dopiero pod koniec lat trzydziestych XX w.

Ustawa Sejmu RP z 23 kwietnia 1937 r. głosiła, że dzień ów, „jako rocznica odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego i jako dzień na zawsze związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego, zwycięskiego Wodza Naczelnego w walkach o wolność Ojczyzny – jest uroczystym Świętem Niepodległości”.

 

Dlaczego data 11 listopada jest taka ważna?

11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała władzę wojskową Józefowi Piłsudskiemu.

Tego dnia we francuskim Compiègne Niemcy zawarły rozejm z państwami Ententy, który kończył I wojnę światową. Polska po 123 latach niewoli ora życia pod represjami i nakazami zaborców odzyskała niepodległość, a także oraz miejsce na mapie świata oraz Europy.

 

Jak na początku obchodzono rocznicę tych wydarzeń?

Rocznicę tamtych wydarzeń obchodzono w Polsce już od 1919r., ale ona miała tylko i wyłącznie charakter wojskowy.

Sytuacja uległa zmianie dopiero po przewrocie majowym w 1926r. Premier RP Józef Piłsudski ustanowił 11 listopada dniem wolnym od pracy w administracji rządowej. Kilka lat później ten dzień stał się także wolnym w nauce. W całym kraju odprawiane były nabożeństwa w intencji ojczyzny, organizowano akademie i wieczornice oraz uroczyste parady wojskowe. W Drugiej Rzeczypospolitej Święto Niepodległości oficjalnie obchodzono tylko dwa razy – w 1937 i 1938 r.

 

Jak obchodzono święto w czasach II wojny światowej?

Oficjalnie święto obchodziły tylko władze polskie na wychodźstwie oraz Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie. Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej na terenach znajdujących się pod okupacją niemiecką i sowiecką, gdzie z całą bezwzględnością zwalczano wszelkie przejawy obchodów tego dnia. Polacy mimo ogromnego niebezpieczeństwa świętowali w sposób nieoficjalny, m.in. publikując w prasie konspiracyjnej okolicznościowe artykuły, organizując napady na niemieckich oraz sowieckich żołnierzy, przeprowadzając akcje uwolnienia Polaków i Żydów z więzień, zdejmując flagi okupanta i wieszając polskie. Pisano również hasła zachęcające do walki o nasz kraj: „11 XI 1918”, „Polska żyje!” i „Polska zwycięży!”. Ponadto w kościołach odprawiano nabożeństwa, a miejsca pamięci narodowej – takie jak np. Grób Nieznanego Żołnierza czy pomnik księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie – pod osłoną nocy ozdabiano biało-czerwonymi flagami i kwiatami.

 

Jak w dzisiejszych czasach obchodzi się święto niepodległości Polski?

Już od 1946 roku obchodzi się to święto w bardzo podobny sposób. Jest to dzień wolny od pracy oraz nauki szkolnej. 11 listopada polskie flagi wiszą w każdym mieście, prawie na każdym domu. Najczęściej obchody zaczynają się tłumnym zgromadzeniem ludzi w kościele podczas Mszy Świętej, która jest w intencjach: naszego kraju – Polski, pokoju na świecie, poległych żołnierzy, nieznanych poległych żołnierzy, mądrości dla naszych władz itp., po czym delegacje państwowe, zrzeszeniowe i samorządowe zanoszą do miejsc pamięci narodowej wieńce z biało-czerwonych kwiatów oraz znicze, np. na cmentarz dla poległych żołnierzy, pod pomniki upamiętniające to wydarzenie itp.

 

Jak będziemy obchodzić 11 listopada w tym roku?

Pandemia Covid-19 nie powstrzyma walecznego ducha Polaków, którzy już od dość dawna planują zmotoryzowane obchody dnia niepodległości. Kawalkady samochodów oraz motocykli utworzą kordon, jaki dotychczas tworzyli wspólnie ludzie. W ograniczonych grupach Polacy będą uczestniczyć we Mszach Świętych oraz złożą hołd w miejscach pamięci narodowej w całym kraju.

 

Kiedy była zmiana nazwy święta?

15 lutego 1989r. do kalendarza świąt państwowych przywrócono 11 listopada pod nieco zmienioną nazwą, jako Narodowe Święto Niepodległości.

 

Leopold Staff

„Polsko nie jesteś ty już niewolnicą!”

 

Polsko, nie jesteś ty już niewolnicą!

Łańcuch twych kajdan stał się tym łańcuchem,

Na którym z lochu, co był twą stolicą Lat sto,

swym własnym dźwignęłaś się duchem.

 

Nie przyszły ciebie poprzeć karabiny,

Ni wiodły za cię bój komety w niebie,

Ni z jakubowej zstąpiły drabiny W pomoc Anioły.

Powstałaś przez siebie!

 

Dzisiaj wychodzisz po wieku z podziemia,

Z ludów jedyny ty lud czystych dłoni,

Co swych zaborców zdumieniem oniemia,

Że tem zwycięża jeno, że się broni.

 

Ducha wspomnieniem ich ci nie rozsierdzę,

Żyłaś miłością, nie zaś zemsty żołdem,

Choć serce twardsze masz, niż Flandrii twierdze,

Co ci przyznano nowym pruskim hołdem.

 

Ty, broniąc siebie wbrew wszelkiej nadziei,

Broniłaś jeno od czarnej rozpaczy Wiary,

że wolność, prawo, moc idei

Nie jest czczym wiatrem ust, ale coś znaczy.

 

Duchową bronią walczyłaś i zbroją,

którą pękał każdy cios obuchem.

Więc dziś myśl każdą podłóż ziemią swoją

I każdą ziemi swej piędź nakryj duchem.

 

Żadne cię miana nad to nic zaszczycą,

Co być nie mogło przez wiek twą ozdobą!

Polsko, nie jesteś ty już niewolnicą!

Lecz czemś największem, czem być można: Sobą!

Święto Szkoły 2020 – wideo

Przed Wami najnowsza produkcja ekipy Posted!
Sprawdźcie skrót wydarzeń z dnia Święta Szkoły oraz krótki wywiad z Panem Dyrektorem i Arturem Natoniewskim przeprowadzony przez Jakuba Panka. Realizacją wideo zajął się Kacper Kubiak.
Zapraszamy do oglądania!

Święto szkoły 2020

16.10 jest co roku szczególnym dniem w naszej szkole. Ze względu na rocznicę wyboru Karola Wojtyły na Papieża obchodzimy wtedy Święto Szkoły. W tym roku, z powodu zagrożenia epidemiologicznego, uroczystość musiała odbyć się w skromniejszej formie. Reprezentacje klas oraz nauczyciele rozpoczęli świętowanie o godzinie 10 od mszy świętej. Później na szkolnej hali sportowej odbył się okolicznościowy apel. Wysłuchaliśmy kilku utworów muzycznych w wykonaniu naszych uczniów, wręczone zostały nagrody za konkursy m.in. wiedzy o Patronie; z okazji środowego Dnia Edukacji Narodowej uhonorowano także nauczycieli.

Jak koronawirus wpłynął na futbol?

Piłka nożna to wielki biznes”

Ten frazes to oczywisty komunał, ale fakty trzeba stwierdzić. Prezesowie klubów piłkarskich przez ostatnie lata nauczyli się, jak dobrze zmonetyzować ten sport. W dobie globalizacji każdy człowiek na świecie może w pewnym sensie brać udział w życiu swojego klubu. Potencjalny kibic chodzi na mecze, kupuje koszulki i różne pamiątki, zaspokajając przy tym swój głód hot dogiem zakupionym na stadionie. 

Zainteresowanie kibiców napędza tak zwany przychód z dnia meczowego. Ten profit w kasie klubowej stanowi ogromną część ogólnego zysku klubu piłkarskiego. Ważną rolę odgrywa tutaj również zysk z reklam. Wiele firm płaci horrendalne pieniądze, żeby ich logo znajdowało się na koszulkach, banerach, a także w telewizyjnych reklamach. 

Co by się jednak stało, gdyby wydarzenia sportowe zatrzymałyby się na dłuższy czas? Czy kluby sportowe w jakimkolwiek stopniu mogłyby wytwarzać przychód, który zapewniłby próg rentowności? Czy wielkie marki, takie jak FC Barcelona, zostaną spisane na straty?

 

Przychody

Kiedy spojrzymy na to, skąd kluby piłkarskie czerpią największe przychody, zobaczymy, że to właśnie pieniądze kibiców stanowią główną ich część. 

Udało mi się dotrzeć do wyniku finansowego Lecha Poznań z lat 2015-2018. Działalność podstawowa, do której nie wlicza się przychodów z transferów, czy europejskich pucharów, przyniosła prawie 60 mln zł wpływów. Dlaczego nie wliczono tych dwóch czynników? Ponieważ transfery i premie z europejskich pucharów nie są stałymi dochodami. Zatem z jakich źródeł Lech Poznań czerpie profity?

Wychodzi na to, że klub inkasuje pieniądze głównie za wydarzenia sportowe, które odbywają się na jego stadionie. Największą część przychodu stanowią prawa telewizyjne, co raczej nie powoduje większego zaskoczenia. 

Piłka nożna w Polsce jest sportem narodowym, a sama Ekstraklasa budzi wielkie zainteresowanie. Same reklamy zapewniają 13 200 000 złotych przychodu, a bilety – 11 400 000 zł. 

Spoglądając na nowsze dane, 14. marca Lech Poznań miał zagrać mecz z Legią Warszawa, początkowo bez udziału kibiców. W klubie obliczono, że przez taką decyzję Kolejorz zanotowałby 2 mln złotych strat.

Przyglądając się sytuacjom finansowym zachodnioeuropejskich klubów można dostrzec pewien kontrast. Lech Poznań zanotował przychód 60 mln złotych przez 3 lata, natomiast FC Barcelona generuje taki sam zysk zaledwie w ciągu roku za same wycieczki po stadionie Camp Nou. Jednak te liczby nie zaskakują. Barcelona to klub o wyrobionej marce, z bogatą historią i świetnymi piłkarzami, którzy stają się inspiracją dla wielu kibiców.

Jak widać, każdy klub prowadzi inną politykę finansową. Jedne zespoły wydają duże kwoty na piłkarzy topowego poziomu, a inne wolą inwestować w szkółki dla juniorów. Jednak wszystkie kluby w chwili obecnej mają ten sam problem spowodowany koronawirusem.

 

Koszty i skutki kryzysu

Już wcześniej starałem się przedstawić główne źródła klubowych dochodów. Jak sytuacja będzie wyglądała w czasie, w którym zespoły nie będą rozgrywały meczów piłkarskich i zanotują szereg strat?

Kluby są zobligowane do tego, by płacić pensje swoim pracownikom oraz utrzymywania obiektów klubowych. W przypadku kryzysu można zaczerpnąć pomocy z budżetu rezerwowego na takie sytuacje. Jakiś czas temu władze hiszpańskiego klubu – Athletic Bilbao – ogłosiły, że taki fundusz posiadają. Wynosi on blisko 100 mln euro i zostanie przeznaczony na pokrycie kosztów podczas tego trudnego okresu. Pieniądze te udało się zebrać dzięki stabilnej polityce kadrowej. Athletic w swoich szeregach zatrudnia wyłącznie zawodników z kraju Basków oraz mniej znanych obcokrajowców. Takie działania – czyli kupowanie tańszych zawodników i sprzedawanie ich z zyskiem – umożliwiło utworzenie funduszu.

A co w przypadku, gdy kluby nie dysponują takim budżetem? Dochodzi wówczas do masowych zwolnień. Urugwajski Związek Piłki Nożnej w wyniku kryzysu zwolnił około 400 osób, w tym selekcjonera Oscara Tabareza. Zwolnione osoby zostają tak naprawdę bez jakiejkolwiek pomocy. Na polskim podwórku wcale nie jest lepiej. Takie kluby, jak Raków Częstochowa, które raczej walczą o utrzymanie się w lidze, mają poważne kłopoty finansowe. W owych zespołach utarg z dnia meczowego stanowi ich jedyny przychód. Lechia Gdańsk już przez dłuższy czas notowała straty i nie wypłacała wynagrodzenia swoim zawodnikom.

W przypadkach nieprawidłowości finansowych kluby postanawiają wypłacać swoim piłkarzom część pensji, natomiast w polskiej piłce PZPN stworzył pakiet pomocy dla ekstraklasowych klubów. 

Wymienione poniżej projekty w szczególności mają ułatwić funkcjonowanie w aktualnej sytuacji klubom piłkarskim zrzeszonym w PZPN, ale również umożliwić właściwe dostosowanie się do nieuchronnych zmian w nadchodzącej piłkarskiej rzeczywistości:

  • utrzymanie projektu Pro Junior System na dotychczasowym poziomie i wypłacenie klubom nagrody w pełnej wysokości, pomimo nierozegrania pełnego sezonu – 18 100 000 zł,
  • wprowadzenie systemu wsparcia solidarnościowego dla klubów, które nie uzyskają nagród w programie Pro Junior System w sezonie 2019/2020, w następujących wysokościach: I liga – po 120 tys. złotych na klub, II liga – po 100 tys. złotych na klub, III liga – po 20 tys. złotych na klub,
  • wsparcie solidarnościowe otrzymają wszystkie kluby uczestniczące w rozgrywkach I, II i III ligi; po zakończeniu programu Pro Junior System kluby, które zajęły miejsca premiowane, otrzymają różnicę pomiędzy kwotą należną za zajęcie danego miejsca w PJS a kwotą wypłaconą w ramach wsparcia solidarnościowego – 3 540 000 złotych,
  • dofinansowanie czterech poziomów rozgrywek w sezonie 2020/2021,
  • drobniejsze dofinansowania oraz wsparcie kobiecej piłki.

 

Kryzysy mają to do siebie, że jeśli dotkną jednego typu działalności, to odbije się to również na innych. Przez koronawirusa odwoływane są wszystkie rozgrywki sportowe, wskutek czego cierpi wiele mniejszych podmiotów. Stacje telewizyjne nie transmitują meczów, ponieważ ich nie ma. Zakłady bukmacherskie nie przyciągają ludzi, bo i czym? Kryzys dotknie każdego z nas i nikt nie ma na to wpływu…

 

Autor: Jakub Panek

Grafika: Tymek Bieliński

Korekta: Renata Łabędź

Miniaturka: unsplash.com

Kruche babeczki z jabłkami

Jak wszyscy dobrze wiemy, od pewnego czasu w Polsce i na świecie istnieje zagrożenie dla naszego zdrowia, a nawet życia. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia u nas wirusa zalecane jest, abyśmy pozostali w domach. Nie chodzimy do szkoły, zatem mamy sporo wolnego czasu, który możemy wykorzystać na wiele sposobów. Jednym z nich może być doskonalenie swoich umiejętności kulinarnych.

Jeśli brakuje Wam już przepisów na pyszności, to świetnie trafiliście, gdyż mam idealny przepis na przepyszne kruche babeczki z jabłkami. Robi się je w ekspresowym tempie i, co najważniejsze, bez konieczności wizyty w sklepie, ponieważ wszystkie składniki na pewno macie już w domu 🙂 

Przygotowanie:

Do miski dodajemy:

  • ¾ szklanki cukru,
  • 4 jajka,
  • cukier waniliowy,

które ubijamy mikserem na gęstą pianę. Następnie powoli dolewamy:

  • 200 g roztopionego, przestudzonego masła
  • i mieszamy.

Odkładamy mikser i do tej samej miski przesiewamy:

  • 480 g mąki,
  • 10 g proszku do pieczenia.

Mieszamy łyżką aż do połączenia składników na jednolitą masę. Na koniec dodajemy:

  • 2 jabłka (pokrojone w drobną kosteczkę),
  • cynamon (według uznania).

Całość mieszamy łyżką. Na blasze rozkładamy foremki do babeczek (ok. 20 sztuk) i uzupełniamy je łyżką ciasta. Wstawiamy blachę do piekarnika rozgrzanego do temperatury 190°. Babeczki pieczemy około 20 minut (powinny być delikatnie rumiane). Po wyjęciu i przestudzeniu posypujemy cukrem pudrem. 

Smacznego 🙂 

Autor: Jessica Młocek

Korekta: Renata Łabędź

Maraton filmowy wiosenną porą

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Czas pomyśleć o tym, aby w sensowny sposób spędzić wolną chwilę. Wielu z Was wybierze aktywną formę wypoczynku: bieganie, jazdę rowerem lub po prostu spacer. Jednak niektórzy będą chcieli spędzić swoją „chwilę oddechu” przed ekranem, przy dobrym filmie z popcornem lub inną smakowitą przekąską w ręku. I choć dla wielu z nas jest to czas intensywnej nauki (wkrótce matura i zakończenie roku szkolnego), to warto od czasu do czasu obejrzeć coś ciekawego.

Zapraszam do lektury 🙂

„Kod da Vinci”

Ofiarą przestępstwa popełnionego w Luwrze staje się kustosz. Od tego momentu zaczyna się rozwiązywanie skomplikowanych wskazówek. Widz dowiaduje się o istnieniu Zakonu Syjonu, którego zadaniem było strzeżenie tajemnicy Świętego Graala (kielicha, z którego, według wielu przekazów, pił Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy). Zadaniem głównego bohatera, Langdona, jest rozwiązywanie napotykanych zagadek, które doprowadzą go do… właśnie, do czego? Mogę tylko dodać, że zakończenie i wnioski do jakich dochodzi Langdon wraz ze swoją przyjaciółką są niesamowite, a historia sięga aż do czasów Chrystusa. 

„300 mil do nieba”

Film opowiada o perypetiach dwóch braci: Jędrka i Grzesia Zielińskich. Rodzina bohaterów żyje w trudnych warunkach, dlatego też chłopcy postanawiają odmienić swoje dotychczasowe życie i wyemigrować z kraju. Pragną pod podwoziem ciężarówki dotrzeć do Szwecji. Jednak nie przewidzieli tego, że kresem ich podróży okaże się Dania. To właśnie tam ukazane jest ich dążenie do samodzielności, które nie zawsze było usłane różami. Wzruszające pożegnanie z rodzicami, a w tym wszystkim przerażające słowa, opisujące ówczesny stan kraju: „Nie wracajcie tu nigdy” powodują, że film porusza serce widza

Jest to ekranizacja, którą z pewnością należy obejrzeć. 

„Forrest Gump”

Wielokrotnie przymierzałam się do tego filmu, ale nigdy nie miałam czasu, by obejrzeć go do końca. Ostatnio jednak mi się to udało i śmiało mogę stwierdzić, że to jedna z lepszych produkcji, którą miałam szansę zobaczyć. Jednym słowem – film jest super

Zostaje tutaj ukazana historia „mało inteligentnego” chłopaka, który przy odrobinie szczęścia staje się milionerem. Film został przedstawiony w dość ciekawy sposób, bowiem większość historii opowiedziana jest z perspektywy mężczyzny czekającego na autobus. Podsumowując: jest to niesamowicie ucząca, przedstawiająca trudności ludzkiego życia i połączona z solidną dawką śmiechu opowieść o życiu Forresta Gumpa.   

„Anna Karenina”

Jest to ekranizacja powieści Lwa Tołstoja pod tym samym tytułem. W tym filmie możemy w sposób znaczący zauważyć podziały panujące wśród społeczności Rosjan, a w szczególności zachowania mieszkańców Petersburga. Anna z powodu swojej nieszczęśliwej miłości zostaje odrzucona przez znajomych, a nawet przez rodzinę. Szydzi się z niej  publicznie, nawet podczas koncertów. Dlaczego? Dlatego, że postanawia być szczęśliwa. „Anna Karenina” to historia o nieszczęśliwej miłości połączona z krytyką otaczającego środowiska. Warto też dodać, że jest to film kostiumowy. 

„Pan od muzyki”

Często słyszymy o wyjątkowej mocy muzyki. Jednoczy ludzi, pomaga w leczeniu, uspokaja… Lecz czy muzyka potrafi zmieniać ludzi? Odpowiedź jest prosta – tak. Wystarczy tylko prześledzić losy uczniów w szkole dla niegrzecznych chłopców. Do jej murów trafia nowy nauczyciel i postanawia założyć chór. Chłopcy, którzy jeszcze niedawno nie zważali na nic, znęcali się nad nauczycielami, nagle zaczęli w pełni angażować się w życie zespołu. Wiele wysiłku i pracy sprawiło, że stali się on wizytówką szkoły. Jakie były dalsze losy owego chóru i uczniów oraz czy przetrwał on do końca szkoły? Tego możecie dowiedzieć się oglądając opowieść o „Panu od muzyki”. Serdecznie do tego zachęcam!

Autor: Natalia Turkowiak

Korekta: Renata Łabędź

Źródło: https://www.filmweb.pl/

Do ataku!

Co to był za mecz! Iap zmierzyła się na boisku z IIa. Jedynym założeniem obydwu zespołów był atak. 

Mecz rozpoczęła IIa i to z przytupem. Dominik Michalski postanowił centrować piłkę z boku boiska do Bartosza Zycha, który oddał strzał, lecz bramkarz przeciwnika sparował to uderzenie na bok.

IIa, mimo aktywnego początku, popełniła wielki błąd. W 4. minucie Jakub Pikulik przetrzymywał piłkę na środku boiska. Wtedy Hubert Wilk nałożył na niego pressing, odebrał futbolówkę i przebiegł z nią przez pół boiska pod bramkę rywala. Oddał strzał, pokonując tym samym Karola Piocha.

Starsi ekonomiści nie mogli się z tym pogodzić. Od razu przeszli do odrabiania strat. W 5. minucie Bartosz Zych ponownie stanowił zagrożenie pod bramką rywala. Jakub Pikulik oddał uderzenie, które ostatecznie wylądowało na słupku. Próby IIa były nieskuteczne.

Iap grała coraz bardziej zawzięcie. W 6. minucie ponownie nałożyła pressing na przeciwnika, odebrała piłkę i ruszyła z kontrą. Damian Massel podał do niekrytego Kacpra Jaźwińskiego, który wykorzystał tę okazję i podwyższył wynik na 2:0

Czy można zagrać jeszcze lepiej? 

“Oczywiście, że tak!” – pomyślał Kacper Jaźwiński, który już w 8 minucie. ponownie zdobył gola z podania Huberta Wilka, ustanawiając wynik na 3:0.

IIa dopiero po stracie trzeciego gola zaczęła na poważnie odrabiać straty. Pierwszą okazję miała już kilkanaście sekund później, kiedy to Szymon Rzechtalski kiepsko wyprowadził piłkę. Została ona przejęta przez Dominika Michalskiego i podana do Jakuba Pikulika, który musiał tylko strzelić na pustą bramkę, co mu niestety nie wyszło. 

Jedyne, co udało się IIa w pierwszych dziesięciu minutach rozgrywki, to akcja z samej końcówki. Mikołaj Król podał piłkę prostopadłą do Dominika Michalskiego, a ten dokończył tę akcję. Odrabianie strat przez IIa rozpoczęło się wówczas na poważnie i przeniosło się także na drugą połowę meczu.

                        

W 11. minucie zakotłowało się pod bramką Iap. Piłka spadła pod nogi Jakuba Pikulika, który oddał strzał piętką. Uderzenie okazało się skuteczne i wynik wynosił już tylko 3:2

Gra Iap stawała się coraz bardziej niepewna. Drużyna nie potrafiła wykorzystywać swoich sytuacji, podczas gdy IIa była coraz bliżej  doprowadzenia do remisu. W 13. minucie obrona Iap ustawiła się fatalnie przy bramce i podanie otrzymał Mikołaj Król, który oddawszy techniczne uderzenie, doprowadził do remisu 3:3

IIa była zdeterminowana, żeby w tym meczu odnieść zwycięstwo. Jednak tym remisem nie mogła się zbyt długo nacieszyć. Kacper Jaźwiński pobiegł z piłką skrzydłem, zszedł do środka i oddał fantastyczny strzał, który zakończył się golem. To uderzenie można porównać do gola Michała Kucharczyka na meczu rozegranym w Dundalk w eliminacjach Ligi Mistrzów 2016/2017. 

IIa nadal się nie poddawała i dalej walczyła, żeby najpierw wyrównać wynik, a później zwyciężyć. W 17. minucie była blisko zrealizowania tego planu. Najpierw Dominik Michalski oddał strzał z dystansu, który został obroniony przez Szymona Rzechtalskiego. Jednak bramkarz przeciwnika wybił tę piłkę i przyjął ją Jakub Pikulik. Uderzenie z około metra mogło ustanowić wynik 4:4, ale ostatecznie piłka wylądowała na słupku.

Minutę później Mikołaj Król ponownie wykorzystał złe ustawienie obrony Iap. Wyszedł na pozycję blisko bramki rywala, w miejsce, w którym nikt go nie krył, gdzie otrzymał podanie od Jakuba Pikulika. Oddał strzał. Piłka najpierw odbiła się od bramkarza, później od wewnętrznej części słupka i w sumie do dziś nie wiadomo, czy przekroczyła linię bramkową. 

IIa miała jeszcze kilka groźnych akcji ofensywnych, jednak ten mecz został zakończony przez Iap. Kilkanaście sekund przed końcem meczu, starsi ekonomiści próbowali jeszcze zremisować. Niestety Bartosz Zych źle przyjął piłkę i przejął ją Hubert Wilk. Zawodnik pobiegł bokiem boiska i wrzucił ją na głowę niekrytego Kacpra Jaźwińskiego, który uderzeniem główką zakończył ten mecz wynikiem 5:3.

Po meczu zaprosiliśmy na rozmowę Szymona Rzechtalskiego:

– Jak oceniasz spotkanie i postawę swojego zespołu?

– Zespół bardzo dobrze grał. Szkoda, że z naszej klasowej drużyny było tylko dwóch zawodników, bo paru chorych jest, ale ogólnie klepaliśmy dobrze podaniami i to nam otwierało drogę do bramki. Pomogły nam także umiejętności indywidualne.

Autor: Jakub Panek

Fotorelacja: Agata Kostecka

Grafika: Tymek Bieliński

Korekta: Renata Łabędź

Analityka: Jakub Panek

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić

“Chodzi o to, żeby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika” 

~ Kazimierz Górski

Te słowa wypowiedziane przez legendę polskiego futbolu oznaczają, że w piłce nożnej nie są najważniejsze rozwiązania taktyczne, bowiem liczy się tylko atak.

Atak = sytuacje ofensywne, a wygrana = wykorzystanie tych sytuacji. I właśnie z tym IIIb miała kłopot w starciu z Ibp

Mecz zaczęła drużyna z IIIb i właściwie od razu popełniła masę błędów, ponieważ zaledwie po kilkunastu sekundach Jonasz Radowski podał niecelnie piłkę na aut. Po chwili Mateusz Wiedro (Ibp) otrzymał podanie od kolegi z zespołu i od razu oddał strzał, który został niepewnie obroniony przez Bartka Pankau.

IIIb była niezwykle zdeterminowana i od razu przeszła do ataku. W 1. minucie Jonasz Radowski minął solowym rajdem kilku przeciwników i oddał strzał, który został obroniony przez Sebastiana Jurkszaka.

W 3. minucie Ibp próbowała odpowiedzieć atakiem na atak. Przemysław Szymański oddał groźny strzał, jednak Bartek Pankau stanął na wysokości zadania i obronił to uderzenie.

Przez następne minuty rozgrywki IIIb nieustannie przyjmowała postawę ofensywną względem swojego przeciwnika. Liczba strzałów oddawana przez tę drużynę była ogromna, jednak ich skuteczność była właściwie zerowa. Każde uderzenie albo było niecelne, albo zostało obronione. Te akcje trwały do 10. minuty, gdy IIIb wywalczyła rzut rożny. Wykonanie go okazało się jednak katastrofą. Jonasz Radowski źle podał piłkę do kolegów z zespołu i Ibp ruszyła z kontratakiem. Mateusz Wiedro podał do Przemysława Szymańskiego, a ten poprzez uderzenie lewą nogą umieścił piłkę w siatce. 

Ibp mimo większej przewagi przeciwnika potrafiła wykorzystać swoje sytuacje. Tak samo było w drugiej połowie. Kilkanaście sekund po wznowieniu meczu Przemysław Szymański wyszedł sam na sam z bramkarzem i ponownie strzałem z lewej nogi zdobył kolejnego gola dla swojego zespołu.

Minutę później Ibp dobiła swojego przeciwnika, bowiem IIIb popełniła kolejny błąd w defensywie, co pozwoliło młodszym kolegom na ponowne wyjście z atakiem. Przemysław Szymański podał do Mateusza Wiedro, a ten kopnął piłkę do pustej bramki, dzięki czemu ustawił wynik na 3:0.

IIIb na pewno nie wyobrażała sobie sytuacji w ten sposób. Taki wynik jest trudny do odrobienia, lecz nie musiało to oznaczać, że już spisała ten mecz na straty. 

Ibp była dalej nękana zmasowanymi atakami IIIb. Najgroźniejsza sytuacja miała miejsce w 16. minucie, gdy Jakub Pilarski ruszył z piłką bokiem boiska i podał do Jonasza Radowskiego, który nie trafił na pustą bramkę. 

IIIb zaczęła skutecznie odrabiać straty w 18. minucie. Bramkarz Ibp dał się podejść Jakubowi Pilarskiemu. Zawodnik IIIb przeciął podanie przeciwnika i od razu wpakował piłkę do bramki. Wynik 3:1.

Ten gol mógł być punktem zwrotnym całego meczu, gdyby nie fakt, iż został zdobyty tak późno. W konsekwencji mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla 1bp.

——————–

Po meczu zaprosiliśmy na krótką rozmowę Jakuba Pilarskiego:

– Oddawaliście w tym meczu o wiele więcej strzałów niż we wcześniejszych rozgrywkach, mieliście dużo sytuacji do zdobycia gola, ale i tak przegraliście 3 do 1. Co zawiodło?

– Na pewno przyczyną przegranej były nasze błędy, czy to w ustawieniu, czy w ataku. Mieliśmy za dużo strzałów, które zmarnowaliśmy.

Autor: Jakub Panek

Fotorelacja: Agata Kostecka

Grafika: Tymek Bieliński

Korekta: Renata Łabędź

Analityka: Jakub Panek

Kontrowersyjna decyzja sędziego ustawiła mecz?

Aby wygrywać w piłce nożnej, trzeba być pewnym siebie. Na boisku wymagany jest porządny futbol i motywacja do przezwyciężenia przeciwnika. Taką postawą wykazała się Icg w meczu z Iap

Mecz został rozpoczęty przez Icg, która od razu rzuciła się do ataku. Już w 30. sekundzie meczu Tymek Bieliński ruszył z piłką na bramkę przeciwnika. Niestety, ta akcja zakończyła się strzałem obronionym przez Macieja Maliszewskiego.

Iap natychmiast odpowiedziała na ten atak ze strony przeciwnika. Szymon Rzechtalski otrzymał piłkę od kolegi z zespołu i od razu starał się zdobyć punkt dla swojej drużyny. Próba zdobycia gola została jednak zniweczona przez Jakuba Zycha, prezentującego dobry poziom gry, również na bramce. 

5. i 6. minuta w tym meczu była kluczowa dla całego spotkania. Na początku Tymek Bieliński gwałtownie odebrał piłkę przeciwnikowi na środku boiska i oddał strzał na bramkę rywali. Uderzenie okazało się jednak niecelne. Kilkadziesiąt sekund później ponownie ruszył z piłką wzdłuż boku boiska i próbował podawać do partnerów z zespołu. Niestety, ta odbiła się od przeciwnika i Icg wywalczyła w ten sposób rzut rożny. Wykonała go jednak słabo i Iap ruszyła z kontrą. Szymon Rzechtalski próbował dobrze wypuścić kolegę z zespołu, niestety podanie było za mocne. Icg również postanowiła nie czekać i od razu ruszyła z kontratakiem. Tymek Bieliński podał piłkę do Dariusza Dropinskiego. Ten pewnie uderzył i Icg wyszła wówczas na prowadzenie.  

Po stracie gola, Iap nie chciała pozostać bierna i zaczęła grać z przytupem. Impuls ten trwał do około 9. minuty, kiedy Maciej Maliszewski podał piłkę do środka boiska. Ten pass szybko został przejęty przez Tymka Bielińskiego, który oddał niecelny strzał. 

W samej końcówce oba zespoły miały po jednej strzeleckiej okazji. Dariusz Dropinski po dobrym podaniu, znalazł się na czystej pozycji, jednak jego strzał okazał się kiksem. Natomiast Iap oddała strzał z dystansu po rzucie rożnym. Niestety, piłka została obroniona przez Jakuba Zycha.

Po przerwie w zespole Iap obudził się duch walki. W dość krótkim odstępie czasu oddała megagroźne strzały, które, na korzyść Icg, zostały wybronione. 

Icg szybko wróciła na swoje tory i dalej atakowała bez przerwy bramkę przeciwnika. Najbardziej wyróżniał się tutaj Tymek Bieliński, bowiem to przez niego przechodziło większość akcji ofensywnych. Defensywa Iap wydawała się zagubiona.

W 15. minucie Icg mogła popisać się golem po świetnej akcji kombinacyjnej. Rozegrała piłkę po rzucie rożnym i wymieniała się podaniami. Te ostatnie mógł wykorzystać Dariusz Dropinski, jednak minimalnie spudłował.

Iap zaatakowała rywala w 16. minucie. Szymon Rzechtalski podał piłkę ze skrzydła do swoich kolegów w szesnastce przeciwnika. Ta poodbijała się od rywali i wyleciała na bok pod nogi zawodnika Iap, który ją uderzył, jednak strzał został obroniony.

Największe kontrowersje nadeszły w 17.  minucie. Iap zdołała utrzymać się przy piłce i wyprowadziła ją na atak. Wówczas oddała strzał i piłka odbiła się od ręki Tymka Bielińskiego. Stał on w polu karnym i mogło to oznaczać jedenastkę dla Iap. Sędzia jednak puścił grę i Icg ruszyła z kontrą. Bieliński podał ze skrzydła do Dariusza Dropinskiego i ten strzelił na 2:0.

Iap nie poddawała się i próbowała atakować dalej. W samej końcówce meczu zyskała przewagę nad Icg. Mimo to, nie udało się jej strzelić gola kontaktowego i wynik zakończył się na 2:0 dla Icg.

 

Po meczu zaprosiliśmy do rozmowy Dariusza Dropinskiego:

  • Wygraliście w tym meczu 2:0 po dwóch Twoich golach. Powiedz mi, co sądzisz o swoim występie, jak i występie twojego zespołu?
  • Przede wszystkim wygrała drużyna, była to też zasługa moich kolegów. To od nich dostałem piłkę i strzeliłem gole.

 

 

Autor: Jakub Panek

Fotorelacja: Agata Kostecka

Grafika: Tymoteusz Bieliński

Korekta: Renata Łabędź

Analityka: Jakub Panek