Kibic jako finansowa część piłki nożnej

Piłka nożna zmieniła się diametralnie od 1863 roku, czyli od utworzenia The Football Association, która stanowiła pierwszą ligę piłkarską.

Obecnie zawodowy piłkarz jest postacią medialną, znaną na całym świecie i zarabiającą duże pieniądze.

Kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej. W filmie „United”, opowiadającym o losach piłkarzy Manchesteru United padły słowa: „Jeśli chcesz zaimponować kobiecie, powiedz jej, że jesteś ślusarzem lub rzemieślnikiem ale nigdy nie mów, że jesteś piłkarzem!”.

Głównym czynnikiem wzrostu popularności piłki nożnej jest rozwój mediów. Portale internetowe umożliwiają globalną komunikację i szybki przekaz informacji. Dzięki temu ludzie z Timuru Wschodniego mogą oglądać mecze Realu Madryt w każdy weekend.

Naturalnym przebiegiem zdarzeń jest to, że im więcej kibiców ogląda mecze danej drużyny i wykazuje zainteresowanie życiem zespołu i zawodników, to przyrost pieniężny w środowisku piłkarskim jest o wiele wyższy.

Pod koniec XX wieku Manchester United odnotował przychody porównywalne do obrotów jednego sklepu sieci TESCO. Czerwone diabły we wrześniu 2019 zanotowały obrót w wysokości 627,1 mln funtów, co pokazuje, że piłka nożna stanowi jedną z najpopularniejszych rozrywek na świecie w XXI wieku.

Jeśli jednak spojrzymy dokładniej na dochody poszczególnych klubów, dojdziemy do wniosku, że głównym czynnikiem napędzającym ich finanse są pieniądze kibiców.

Kluby Premier League za sezon 2018/2019 otrzymały łącznie 2,5 miliarda funtów z praw do transmisji, z czego na konto Liverpoolu wpłynęło ok. 152 mln.

Weźmy teraz pod uwagę Real Madryt. Przychód operacyjny tego klubu w sezonie 1999/2000 wynosił 118 mln euro, natomiast kilkanaście lat później (2014/2015) wzrósł aż do 578 mln euro.

Jak pokazuje wykres poniżej, przychody z marketingu piłkarskiego wzrosły o 11%.

Pieniądze w futbolu związane z promocją są ogromne. Kluby podpisują wielomilionowe kontrakty ze znanymi firmami, dzięki czemu Eden Hazard może biegać po boisku w koszulce Adidasa, a Real Madryt, dla którego gra, dostaje za to niebagatelne pieniądze.

Przytoczony klub stawia na pierwszym planie swoich kibiców. Dla Realu fanem nie jest tylko ten, kto chodzi na mecze i ogląda występy zespołu, ale jest także aktywnym członkiem, uczestniczącym w życiu klubu i wspierającym jego budowę.

Real Madryt jest w pełni własnością Socios (Socios, czyli pełnoprawny członek fanklubu, z możliwością decydowania o kierunku jego działania). Żeby osiągnąć taki status, typowy kibic musi płacić składkę roczną (około 160 euro) i być polecony przez trzech pozostałych Socios. Członkowie takiego stowarzyszenia mają wpływ na strukturę klubową i jej plan działania. Biorą udział w zgromadzeniach, mogą kandydować na stanowisko prezesa, wybieranym poprzez głosowanie.

Właśnie tego typu działania ukazują, że w niektórych klubach kibic jest najważniejszą osobą.

Z systemem Socios najczęściej można spotkać się w hiszpańskich ugrupowaniach. Niemiecki Bayern Monachium jest w ¼ własnością Adidasa, Audi i Allianz. Angielskie kluby są głównie własnością prywatnych osób. AS Roma stanowi własność amerykańskich grup inwestycyjnych.

Reasumując: kibice stanowią istotne osoby dla piłki nożnej, ponieważ przyczyniają się do wzrostu dochodów swoich ulubionych klubów.

Autor: Jakub Panek

Korekta: Renata Łabędź

Grafiki: Jakub Misiak

Tekst napisany w oparciu o informacje z “Futbonomii” Simona Kupera i Stefana Szymańskiego oraz z “Realu Madryt – strategii sukcesu” Stevena G. Mandisa.

Mecz meczowi nierówny

07.11.2019r. odbyły się dwa spotkania piłkarskie: IIIb z IIIa oraz IIa z Icp.

Pierwszy mecz rozegrał się pomiędzy IIIa i IIIb. Informatycy grali zdecydowanie lepiej od ekonomistów. Już od samego początku przyjęli ofensywną taktykę, rozrzucając piłkę po całej szerokości boiska. Ten styl gry dawał stuprocentowe szanse na zdobycie gola, których Jakub Pilarski i Łukasz Rymon nie zdołali wykorzystać.

Natomiast IIIa grała defensywnie i nieustannie poszukiwała okazji w ataku z gry z kontry. W grze tego zespołu należy wyróżnić bramkarza, Dawida Fedtke, który pomimo przynależności do innego zespołu, stale prezentuje wysoką formę.

Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.

 

Mecz IIa z Icp wiele po sobie obiecywał. Już od początku byliśmy świadkami ofensywnych akcji z obu stron. Pierwsza próba zdobycia punktu nadeszła ze strony IIa już w 2. minucie – Jakub Pikulik miał okazję sam na sam z bramkarzem do strzelenia gola, której niestety nie zdołał wykorzystać. Jak to mówią: „niewykorzystane okazje lubią się mścić” i tutaj też się to potwierdziło, bowiem w 3. minucie Jakub Zych (Icp) wykorzystał sytuację z ostrego kąta i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 0:1.

Zespół z IIa po straconym golu nie odzyskał pełni koncentracji – minutę później jego bramkarz IIa, Dawid Korpal, złapał piłkę poza obrębem pola karnego, wskutek czego sędzia podyktował rzut wolny dla Icp.

Mimo kiepskiego początku, ekonomiści powoli zaczęli zyskiwać przewagę w meczu. Minuta po minucie, IIa oddawała strzał po strzale, ale nie potrafiła dokończyć swych akcji. Przełom nastał w 9. minucie, gdy Dominik Michalski pokonał bramkarza Icp, Nataniela Żygadło, i zamknął pierwszą połowę wynikiem 1:1.

W przerwie meczu, nasza reporterka, Kasia Szczygielska, zapytała Dominika Michalskiego o przewagę jego zespołu i niewykorzystane sytuacje. Zawodnik odpowiedział, że jego zespół gra słabo, a wpływ na to mają m.in. braki kadrowe spowodowane kontuzjami.

 

Icp zaczęła drugą połowę z przytupem. Jakub Zych wyprowadził ponownie swój zespół na prowadzenie już w 13. minucie, co było spowodowane błędem obrony klasy IIa. Jednak Icp nie zdążyła nacieszyć się dominacją nad przeciwnikami, gdyż zaledwie minutę później Jakub Pikulik (IIa) wyrównał wynik na 2:2, strzelając na pustą bramkę.

Ostatnie 5 minut meczu stanowiło obustronną pogoń za zwycięstwem. Mogliśmy wówczas zauważyć ostre strzały i szybkie kontry.

Bliżej zwycięstwa była IIa, jednak nie wykorzystała okazji do strzelenia na pustą bramkę.

Remis w tym meczu dla Icp uratował Nataniel Żygadło, który popisał się niesamowitą interwencją po strzale Jakuba Pikulika.

Nerwowa i pełna emocji końcówka zakończyła się wynikiem 2:2.

Po meczu zapytaliśmy Jakuba Zycha o jego przemyślenia na temat ostatecznego wyniku meczu. Zawodnik odpowiedział, że jego drużyna przyjmuje ten wynik z szacunkiem, rywale w tamtym roku zajęli pierwsze miejsce, są dwa lata starsi.

 

Składy:

IIIa:

  • Michał Budnik,
  • Michał Kraczkowski,
  • Jakub Panek,
  • Dawid Fedtke (wypożyczony z Ibg).

IIIb:

  • Jakub Pilarski,
  • Łukasz Rymon,
  • Bartek Pankau,
  • Jonasz Radowski,
  • Artur Natoniewski,
  • Piotr Rembecki.

IIa:

  • Jakub Pikulik,
  • Dawid Korpal,
  • Bartosz Zych,
  • Dominik Michalski.

1cp:

  • Nataniel Żygadło,
  • Jakub Zych,
  • Jakub Kołda,
  • Kacper Pulit,
  • Damian Massel,
  • Szymon Jaguś.

Autor: Jakub Panek

Reporter: Katarzyna Szczygielska

Fotorelacja: Oliwia Zajler

Korekta: Renata Łabędź

Inauguracja rozgrywek międzyklasowych 2019/2020

W dniu 31.10.2019r. oficjalnie rozpoczęły się piłkarskie rozgrywki międzyklasowe w roku szkolnym 2019/2020. Pierwszy mecz został rozegrany między klasami Ibp i Ibg.

Klasa Ibg narzuciła spotkaniu szybkie tempo. Wysunięta linia formacji i sprawne rozgrywanie piłką spowodowało, że przeciwnicy musieli się głęboko cofnąć. Ten styl gry przyczynił się do zdobycia gola przez Kacpra Jaźwińskiego (Ibg). Jego drużyna po wyjściu na prowadzenie nie zamierzała grać zachowawczo. Pressując bramkarza Ibp – Kacpra Kozłowskiego, byli blisko odbioru piłki i podwyższenia swojego wyniku.

Przewaga Ibg trwała do około 7. minuty. Wówczas klasa Ibp miała serię ofensywnych akcji, zapoczątkowanych indywidualnym rajdem Mateusza Wiedro (Ibp). Zawodnik minął kilku przeciwników i zapowiadało się, że zdobędzie gola dla swojej drużyny, jednak jego strzał został obroniony przez bramkarza Ibg – Dawida Fedtke. Ibp miała jeszcze kilka podobnych akcji, jednak nie udało jej się zremisować z przeciwnikami.

Druga połowa meczu stanowiła kopię jego pierwszej części, gdyż już w 10. minucie Ibg ponownie narzuciła wysoki pressing. Stanisław Fidler (Ibg) wykorzystał okazję i zdobył punkt dla swojej klasy. Walka była coraz bardziej zacięta, przez co Ibp została zepchnięta do defensywy. Przełom nastąpił w ok. 15. minucie, gdy Mateusz Wiedro (Ibp) rozpoczął kilka ofensywnych akcji z kolegami z drużyny. Miały one na celu złapanie kontaktu w tym meczu. Ibg próbowała zdobyć jeszcze jednego gola, ale Kacper Kozłowski (Ibp) bronił strzał za strzałem. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla klasy Ibg.

Tego dnia miało odbyć się także spotkanie pomiędzy drużynami z klas Idg i Iap. Niestety, pierwszy z zespołów nie pojawił się, dlatego Iap wygrała walkowerem.

Składy:

Ibg:

  • Kacper Jaźwiński,
  • Dawid Fedtke,
  • Stanisław Fidler,
  • Marcin Burakowski,
  • Michał Szeffler,
  • Dominik Kowalec,
  • Marcin Kotliński,
  • Dawid Płaczek,
  • Kacper Klaczyński.

Ibp:

  • Jakub Ziółkowski,
  • Mateusz Kozdra,
  • Wiktor Suchy,
  • Mateusz Wiedro,
  • Paweł Pankau,
  • Kacper Kozłowski,
  • Szymon Urban.

Tekst i fotorelacja: Jakub Panek

Korekta: Renata Łabędź

Czy na piłce nożnej da się zarobić?

Piłka nożna jest najpopularniejszym sportem na świecie. Jego pionierami są podobno Anglicy, którzy mieli stworzyć tę dyscyplinę pod koniec XIX wieku.

Początkowo w football grano najczęściej w miastach przemysłowych, na przykład w Manchesterze. Stanowiło to urozmaicenie dla osób szukających odpoczynku od codzienności. Popularność piłki nożnej z dnia na dzień coraz bardziej wzrastała, co spowodowało, że była znana już w znacznej części Europy, a z czasem na całym świecie.

W Ameryce Południowej football ma status „religii”. Dla Argentyńczyków piłkarze tacy  jak Maradona czy Messi są bohaterami narodowymi, a w Brazylii Pele jest bliski Bogu. W Afryce, Azji czy Australii również piłka nożna została dość mocno spopularyzowana.

W Ameryce Północnej jest zdecydowanie inaczej. W Meksyku ludzie kochają kopać piłkę, natomiast w USA sportami narodowymi jest koszykówka czy baseball.

Powoli jednak ta tendencja się zmienia, gdyż amerykańska liga piłkarska MLS wchodzi na coraz wyższy poziom. Kiedyś była traktowana jako liga dla emerytów z Europy, ale dzisiaj kluby ściągają coraz młodszych piłkarzy, co można nazwać postępem jakościowym amerykańskiej piłki nożnej.

Wszystkie te przykłady obrazują, że piłka nożna to najbardziej spopularyzowany i lubiany sport na świecie. A zatem, skoro football przyciąga tylu wielbicieli, to raczej jest dobrym sposobem na zarobienie dużej ilości pieniędzy.

Piłka nożna stanowi dzisiaj biznes. Pieniądze, które wiążą się z piłkarzami, klubami czy całymi ligami piłkarskimi są ogromne. Kiedyś znalazłem ciekawą informację na temat wypłacania przez zarząd owych lig pieniędzy dla drużyn. Na przykład, FA (angielski związek piłki nożnej) wypłaca klubowi, który spada z Premier League do Championship sumy w wysokości około 60 mln funtów! Takie pieniądze biorą się głównie z reklam, tudzież transmisji telewizyjnych. FA pobiera od stacji typu Sky Sports czy Canal+ pieniądze za transmisję meczów ligowych. Część z tych pieniędzy idzie do drużyn. W sezonie 2016/2017 FA wypłaciła łącznie 2,4 mld funtów. Stacja telewizyjna SKY za każdą jedną minutę transmisji wypłaca klubom 118 tys. funtów.

Można dojść do wniosku, że większość przychodów pochodzi od sponsorów. Jednak jest to dość nowa tendencja, ponieważ gdybyśmy spojrzeli parę lat wstecz, czegoś takiego jeszcze nie było. W latach 70. kluby piłkarskie płaciły firmom typu „Umbro” za koszulki albo buty. Później powoli wprowadzano zmiany, ponieważ kluby nawiązywały współpracę z innymi firmami. Piłkarze dostawali buty za darmo, ale i tak kluby na początek nowego sezonu musiały zakupić po 20, 30 par obuwia dla swoich zawodników.

Dla firm takich, jak Adidas był to najtańszy PR, jaki można sobie wyobrazić”–  to słowa Ricka Georga.

Ale czasy się zmieniły. Manchester United dostaje od firmy Chevrolet 47 mln funtów tylko za to, że ich logo widnieje na przodzie koszulek graczy. Do tego dochodzą jeszcze umowy z firmami sportowymi, które dostarczają sprzęt piłkarski i jeszcze dopłacają dodatkowe pieniądze, ażeby z niego korzystano podczas gry. Samo United współpracuje z 56 sponsorami. Real Madryt dostaje od firmy Emirates 70 mln euro również za umieszczenie ich nazwy na strojach zawodników.

Wielkie przychody kluby uzyskują z infrastruktury, dlatego prezesi często za pewną kwotę zmieniają nazwy stadionów na np. Allianz Arena, Etihad Stadium, Emirates Stadium czy INEA Stadion. Ich powierzchnia może być również używana w innych celach zarobkowych. MK Dons świadczy usługi hotelowe. Można wynająć pokoje z widokiem na płytę boiska. Na PGE Narodowym w Warszawie często organizowane są różne koncerty. Zakres organizowanych imprez na stadionach zależy jedynie od pomysłowości zarządu klubu.

Również duże zarobki uzyskiwane są z gadżetów klubowych. Różne drużyny piłkarskie zarabiają sporo na kubkach i czapkach, ale największy dochód przynoszą wcześniej wspomniane koszulki. Światowy dochód rynku replik koszulek piłkarskich (nie tylko klubowych, ale także reprezentacyjnych) opiewa na 5 miliardów dolarów rocznie. Znakomitą większość (ok. 70%) dzielą między siebie dwaj największy gracze – Nike i Adidas. Przypomina mi się tutaj sytuacja, kiedy Juventus kupił Cristiano Ronaldo z Realu Madryt za 100 mln dolarów. Połowa tej kwoty się zwróciła już po pierwszym dniu ze sprzedaży koszulek.

Powyżej przytoczone przykłady mogą potwierdzić tezę, że piłka nożna to wielki interes i warto w nią inwestować. Ale czy tak naprawdę jest?

William McGregor, szkocki sukiennik, który w 1888 roku założył Football League, prawdopodobnie jako pierwszy człowiek na świecie powiedział, że piłka nożna to wielki interes. To stwierdzenie stało się nieodłącznym elementem footballu. Mimo wszystko sądzę, że McGregor bardzo się mylił. W 1879 roku powstała brytyjska firma „BBA Aviation”. Początkowo wytwarzała w Dundee taśmy produkcyjne. Jednak po pewnym czasie zaczęła zajmować się przemysłem lotniczym (głównie tankowaniem, czyszczeniem czy naprawą samolotów). Ten rodzaj pracy był mało prestiżowy, jednak BBA znajduje się w indeksie FTSE 250. Oznacza to, że jest jedną z 250 największych spółek notowanych na londyńskiej giełdzie. W 2012 roku jej przychody wynosiły 1,34 mld funtów, a dochody przekraczały przed opodatkowaniem 80 milionów. Mimo wszystko, nie jest dużą firmą; dla porównania Royal Dutch Shell w 2010 roku osiągnęła 214 razy większe przychody.

Gdyby przychody BBA porównać z każdym klubem piłkarskim, to brytyjska firma lotnicza jest potęgą. Real Madryt we wrześniu 2013 roku wykazał rekordowe przychody w wysokości 520,9 mln euro (445 mln funtów). Jeśli chodzi o warunki piłkarskie to ten wynik jest najlepszym w historii, ale gdybyśmy porównali go z innymi firmami, to przychód Realu stanowi 1/3 przychodów BBA i jedynie 0,2% przychodów Shell. Matias Mottola, fiński analityk finansowy obliczył, że pod względem przychodów Real Madryt byłby dopiero 120. firmą w Finlandii.

Wcześniej przedstawiałem kluby piłkarskie wyłącznie w dobrym świetle, ale prawda jest taka, że ich zdecydowana większość ponosi same straty i często nie wypłaca akcjonariuszom dywidendy. W latach 90. XX wieku Alex Fynn stwierdził, że przeciętny klub z Premier League osiąga podobne obroty jak brytyjski supermarket, ale nie miał tutaj na myśli całej sieci sklepów, a jedynie położone za miastem Tesco.

Od tamtego czasu dużo się zmieniło. W 2012 przeciętny klub z Premier League osiągał obroty w wysokości 125 mln funtów. Istnieje ciekawa teza, która dotyczy tego “wielkiego interesu” piłki nożnej.

Ludzie narzekają, że zarabiamy za dużo, ale na sukcesach piłkarzy zarabia cały świat: czasopisma, stacje telewizyjne, przedsiębiorstwa” – powiedział kiedyś Demy de Zeeuw.

Tak naprawdę to świat zarabia na futbolu więcej niż sam futbol.

Może to dziwne zabrzmi, ale sposób na zarobienie pewnych pieniędzy w piłce nożnej nie został dostrzeżony przez prezesów klubów piłkarskich, a przez osoby związane z innymi branżami. Właśnie Rupert Murdoch zasugerował angielskim klubom transmisje meczów piłkarskich w telewizji, bo same na to nie wpadły. W latach 80. XX wieku Greg Dyke był prezesem stacji ITV Sport. Zaproponował on pięciu dużym klubom po milionie funtów za prawa do pokazywania meczów w telewizji. Sam Dyke mówi, że na dzisiejsze czasy ta kwota jest śmieszna, ale wtedy prezesom klubów piłkarskich oczy wyszły na wierzch z wrażenia. W 1992 roku Rupert Murdoch zaczął płacić około 60 mln funtów za prawa do pokazywania jednego sezonu rozgrywek Premier League. Dziś liga dostaje prawie 30 razy więcej.

Jednym z problemów prowadzenia klubu piłkarskiego jest to, że jeśli kluby chcą wygrywać puchary co sezon, to muszą wydawać kosmicznie dużo pieniędzy. Najlepsze kluby, na przykład Manchester City w mistrzowskim sezonie 2017/2018 wydał 317,5 mln funtów. Gdyby połączyć to z wysokimi zarobkami, często prowadzi to do wielkich strat.Podam tutaj teoretyczny przykład. Manchester City po mistrzowskim okresie dokonuje następnych transferów, żeby umocnić swoją kadrę, jednak kolejny sezon okazał się totalną klapą. Klub nie wygrał żadnego pucharu, a do tego nie zajął miejsca w lidze, które dałoby możliwość gry o puchary europejskie. Taki przebieg wydarzeń może doprowadzić do tego, że klub będzie osiągał coraz mniejsze przychody, jednak wydatki pozostaną takie same. Los ten spotkał polskie ugrupowania, takie jak Widzew Łódź czy Polonia Warszawa, które przez problemy finansowe traciły licencje na grę w Ekstraklasie i zostały zdegradowane do czwartej ligi, często bez stadionu, sponsorów czy większości piłkarzy.

Częstym czynnikiem prowadzącym do powyższych sytuacji jest prowadzenie klubu przez niekompetentne osoby. Zarządy zatrudniają trenerów, którym dają wolną rękę, wydają na nich ponad 100 mln funtów, a gra zespołu jest po prostu kiepska. Sporo osób mówi, że szkoleniowcy potrzebują czasu, minimum kilku sezonów, żeby osiągnąć stałą formę, ale prezesi zazwyczaj zwalniają ich po kilku miesiącach pracy. Potem przychodzi “młoda krew” z nowymi pomysłami na wydanie kolejnych milionów i tak w kółko.

Roman Abramowicz, prezes Chelsea powiedział, że prowadzi klub nie po to, żeby zarabiać, tylko po to, aby być tą częścią świata piłki nożnej. On sam wie, że trudno na tym zarobić, więc dokłada do biznesu z własnych funduszy (z wydobycia ropy lub ze sprzedaży broni, chociaż to drugie to tylko plotki). Natomiast prezes Arsenalu, Chips Keswick od czasu kupna klubu ani razu nie dołożył do biznesu z własnych pieniędzy. Ale porównajmy zdobycze obu tych klubów. Arsenal od 2013 roku wygrał 3 puchary FA Cup oraz 3 tarcze wspólnoty. Roman Abramowicz zarządza Chelsea od 2003r. i od tego czasu wygrał 1 ligę mistrzów, 1 ligę europy, 5 mistrzostw Anglii, 5 pucharów FA Cup, 3 puchary ligi. Czas zarządzania klubem Abramowicza jest znacznie dłuższy niż Keswicka, ale przez ostatnie 5 lat to właśnie Chelsea zdobywała ważniejsze puchary.

Wniosek jest taki, że kluby piłkarskie są tak naprawdę małymi przedsiębiorstwami, które można kupić, ale trzeba ciągle w nie inwestować. Owszem, można byłoby co roku wygrywać wszystkie puchary, zatrudniając tanich zawodników o małych płacach, ale taki przebieg wydarzeń jest mało prawdopodobny lub krótkoterminowy. Teoretycznie istnieją bardziej śmiałe kroki, na przykład sprzedaż piłkarzy, ale są one po prostu nieopłacalne.  Prawda jest taka, że jeżeli chce się wygrywać znaczące puchary, to trzeba wydawać więcej pieniędzy niż się zarabia.

Artykuł w głównej mierze został napisany w oparciu o informacje z  “Futbonomii” autorstwa Simona Kupera i Stefana Szymańskiego.

Autor: Jakub Panek

Korekta: Renata Łabędź

Mecz o dwóch twarzach

Czwartkowy mecz rozegrany między klasą IIIe a klasą Ia wzbudził ogromne emocje zarówno u zawodników, jak i u kibiców.

Już w 1. minucie Adrian Fijałkowski (IIIe) błyskawicznie przebiegł pod bramkę rywala i umieścił piłkę w siatce, dając tym samym przewagę jednego gola swojej drużynie.

Ia postanowiła jednak jak najszybciej odebrać przeciwnikowi przewagę. Jako pierwszy podjął się tego Przemek Łapiński, lecz bramkarz klasy IIIe uratował drużynę przed utratą dominującej pozycji.

Dwie minuty później zdecydował się na to również Jakub Pikulik, ale i jemu nie udało się zdobyć gola. Jeszcze w tej samej minucie została zainicjowana  próba strzału przez Adriana Fijałkowskiego, jednakże trafił w słupek.

Kiedy drużyna Ia ponownie przejęła piłkę podjęła się trzeciej już próby wyrównania wyniku. W 6. minucie padł wyczekiwany przez nią gol autorstwa Bartosza Zycha. Dwie minuty później na listę strzelców wpisał się także Dominik Michalski, który przez złe podanie bramkarza przeciwników przejął piłkę i szybkim kopnięciem umieścił ją w siatce, dając tym samym przewagę klasie Ia.

Minutę później Adrian Fijałkowski doznał bolesnego urazu i zszedł z boiska. Jednak pomimo kontuzji nie opuścił swojej drużyny i po rozpoczęciu drugiej połowy wrócił do gry.

W ciągu tych kilku minut padł gol dla klasy Ia, którego strzelił z ostrego kąta Jakub Pikulik.

Chwilę później piłkę przejęła IIIe. Na strzał nie musieliśmy długo czekać, ponieważ padł strzał ze strony Adriana Fijałkowskiego na pustą bramkę. Trafił on jednak w słupek. W 16. minucie celny strzał na pustą bramkę oddał Dominik Michalski. Klasa Ia prowadziła wówczas 4:1.

Gra z minuty na minutę stawała się coraz brutalniejsza. Nikomu nie umknął konflikt pomiędzy Adrianem Fijałkowskim a Jakubem Pikulikiem, który z czasem zamienił się w szarpaninę. Sędzia szybko jednak zareagował, rozdzielając popychających się zawodników.

W kolejnych minutach napięcie rosło i padły trzy gole, w tym dwa autorstwa Jakuba Pikulika, a jeden strzelony  przez Bartosza Zycha po błędzie bramkarza.

Minutę przed zakończeniem meczu na listę strzelców próbował wpisać się również Bartek Zdrenka, lecz trafił w słupek.

Spotkanie zakończyło się wygraną klasy Ia z wynikiem 7:1.

Drugi mecz, w porównaniu do pierwszego, był rozczarowujący. Zarówno tempo, jak i emocje były niskie. W pierwszej połowie jedynym zdarzeniem wartym odnotowania była próba strzału Jakuba Pilarskiego (IIb), który został obroniony przez bramkarza przeciwników.

Na szczęście druga połowa zaczęła się z wysokiego „C” i w 11. minucie Michał Korczak strzelił gola z woleja. Następnie w 16. minucie Artur Natoniewski wykonał podanie prostopadłe górą przez całe boisko niczym David Beckham, aczkolwiek Jakub Pilarski źle przyjął piłkę i wyszła ona poza linię autu bramkarskiego.

Mimo to, zawodnik zrekompensował swoją wpadkę i w 18. minucie strzelił gola na pustą bramkę.

Po tym wydarzeniu klasa Ib przycisnęła swoich kolegów i złapali kontakt w 20. minucie po golu Karola Piocha.

Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla klasy IIb.

Składy:

IIIe:

  • Adrian Fijałkowski,
  • Maciej Koska,
  • Bartek Zdrenka,
  • Mikołaj Kozieł (wypożyczony z Ic),
  • Krystian Zakrzewski (wypożyczony z IIIc).

Ia:

  • Jakub Pikulik,
  • Dominik Michalski,
  • Bartosz Zych,
  • Maks Jurek (wypożyczony z Ic),
  • Przemek Łapiński (wypożyczony z IId).

Ib:

  • Karol Pioch,
  • Szymon Migawa,
  • Mateusz Winiarski,
  • Wojtek Bieluszko.

IIb:

  • Artur Natoniewski,
  • Piotr Rembecki,
  • Jakub Pilarski,
  • Michał Korczak.

Autorzy: Jakub Panek i Klaudia Radtke

Korekta: Renata Łabędź

Gra na chaos!

28.02.2019 r. odbyły się dwa mecze: pomiędzy IVc i Ic oraz IIa i IIIc.

Pierwszy mecz rozpoczęła klasa IVc. Już w pierwszych dwóch minutach Marcin Justyna strzelił dwa gole!

Ic, starając się nadrobić stratę, niebezpiecznie zbliżyła się do bramki przeciwnika. Przy pierwszej próbie nie udało się do niej trafić, ale za to w kolejnej minucie Jakub Pikulik zmniejszył przewagę przeciwników, strzelając gola kontaktowego.

Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 dla IVc .

Drugą połowę rozpoczęła klasa Ic i już w pierwszej minucie, ponownie Jakub Pikulik celnym strzałem wyrównał wynik na 2:2. Chwilę później Aleksander Maciejewski (IVc) zdobył gola, zyskując przewagę. 30 sekund przed końcem meczu Ic miała szansę zremisowanie ze starszymi kolegami, jednak bramkarz przeciwników obronił ich atak, co spowodowało, że mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla klasy IVc.

Następny mecz pomiędzy IIa i IIIc charakteryzował się chaotyczną grą obu zespołów, które skupiały się jedynie na strzelaniu bramek. Tutaj bardzo wykazała się klasa IIa, która już w 5. minucie gry wygrywała 2:0. Najpierw Michał Kraczkowski, znany również jako Krakers, wykorzystał podanie od Michała Budnika i w kilka sekund pięknym strzałem umieścił piłkę w siatce. Kolejną bramkę klasa IIa zawdzięcza właśnie Michałowi Budnikowi, który dzięki dobrze skonstruowanej akcji w ciągu kilku kolejnychminut strzelił gola.

Klasa IIIc nie zamierzała się jednak poddać. Chwilę po drugiej straconej bramce, Dawid Biecki zmniejszył przewagę przeciwników pięknym strzałem. Jednak gdy piłkę przejęła IIa, Michał Budnik strzelił gola po raz trzeci. Na listę strzelców wpisał się również Kamil Strofowski, zdobywając gola dla swojej drużyny w 8. minucie gry. Próby tej podjął się również Mikołaj Król minutę później, lecz piłka odbiła się od słupka, a chwilę później rozległ się sygnał kończący połowę.

W drugiej połowie zdecydowanie lepsza była gra klasy IIIc, która starała się nadrobić stracone w pierwszej połowie bramki. Już w pierwszej minucie mógł zostać oddany dobrze zapowiadający się strzał, lecz bramkarz klasy IIa uratował drużynę przed stratą gola.

Kolejnej próby podjął się Kamil Strofowski. Wystrzelona piłka odbiła się jednak od słupka, po czym wróciła do strzelca, który podjął się drugiej próby uzyskania punktu dla drużyny z podobnym skutkiem. Klasa IIa, po odebraniu piłki przeciwnikom, starała się zdobyć kolejnego gola, lecz IIIc szybko odebrała im na to nadzieję. W 5. minucie padł drugi gol dla IIIc, którego strzelił Krystian Zakrzewski. Chwilę później, kolejnym strzelcem okazał się Kamil Strofowski, a zaraz potem Mikołaj Król, który przechylił szalę zwycięstwa na stronę klasy IIIc.

Kilka sekund przed zakończeniem meczu gola zdobył ponownie Krystian Zakrzewski, zdobywając przewagę trzech bramek dla swojej drużyny.

Mecz zakończył się wynikiem 6:3 dla IIIc.

Składy:

IVc:

  • Tymoteusz Wojciechowski
  • Aleksander Maciejewski
  • Michał Krause
  • Dawid Jakóbczyk
  • Marcin Justyna

Ic:

  • Hubert Nowakowski
  • Jakub Judziński
  • Maksymilian Jurek
  • Jakub Pikulik (wypożyczony z Ia)
  • Mikołaj Kozieł

IIa:

  • Michał Budnik,
  • Michał Kraczkowski,
  • Jakub Panek,
  • Mikołaj Kasprzyk (wypożyczony z IIe),
  • Maks Jurek (wypożyczony z Ic).

IIIc:

  • Dawid Biecki,
  • Kamil Stofrowski,
  • Krystian Zakrzewski,
  • Mateusz Skała,
  • Paweł Blicharz,
  • Mikołaj Król (wypożyczony z IId).

Autorzy: Jakub Panek i Klaudia Radtke

Korekta: Renata Łabędź

 

 

 

 

 

Ekonomiści vs informatycy – kto wygrał?

21.02.2019 r. pomiędzy Ia i IIb został rozegrany mecz. Pozostałe klasy mające wziąć udział w rozgrywkach, nie stawiły się.

Mimo tego, że owego dnia odbyło się tylko jedno spotkanie, emocji nie brakowało. Gra pomiędzy zawodnikami przeciwnych sobie drużyn była zarówno efektowna, jak i efektywna.

IIb mogła zacząć ją idealnie, gdyż Jakub Pilarski perfekcyjnie ustawił się do strzału na pustą bramkę, lecz niestety spudłował.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić – w 3. minucie Jakub Pikulik (Ia) po samotnej przebieżce trafił do bramki.

IIb mogła zremisować i już w 6. minucie- Łukasz Rymon miał do tego okazję, gdy przebywał sam na sam z bramkarzem, jednak ją zmarnował. Dwie minuty później drużyna wykonała rzut rożny, który okazał się szczęśliwym, gdyż piłka uderzyła w Jakuba Pikulika i wpadła do bramki, ustalając wynik na 1:1

Ia nie zamierzała remisować i chwilę później Jakub Pikulik Przemysław Łapiński strzelili kolejno po golu.

Po pierwszym meczu Ia prowadziła 3:1 i w drugiej połowie również nie odpuszczała. W 13. minucie Dominik Michalski pokonał Piotra Rembeckiego, ustalając wynik na 4:1.

Jednak na gola niezwykłej urody musieliśmy poczekać do 15. minuty, gdy Łukasz Rymon trafił do bramki strzałem z połowy boiska. Spowodowało to, że drużyna z IIb przegrywała już tylko 4:2.

Ładny gol informatyków mógł podnieść ich morale, jednak ich plany zremisowania z ekonomistami popsuł Jakub Pikulik, strzelając gola w 20. minucie.

Po ciekawej grze piłkarzy, spotkanie zakończyło się wynikiem 5:2 dla Ia.

 

Składy:

Ia:

  • Jakub Pikulik,
  • Dominik Michalski,
  • Bartosz Zych,
  • Przemek Łapiński,
  • Maks Jurek (wypożyczony z Ic).

IIb:

  • Jakub Pilarski,
  • Bartek Pankau,
  • Łukasz Rymon,
  • Artur Natoniewski,
  • Radosław Mikrut,
  • Piotr Rembecki.

Autor: Jakub Panek

Korekta: Renata Łabędź

Wymiana ciosów pomiędzy IIIe a IIIa

07.02.2019 r. pomiędzy IIIe i IIIa został rozegrany mecz. Pozostałe klasy mające wziąć udział w rozgrywkach, nie stawiły się.

Skład IIIa stanowił “mieszankę” czterech uczniów trzech różnych klas.

Pomimo takiej sytuacji, IIIa dzielnie walczyła i już w 3. minucie Szymon Cybulski, po rajdzie z piłką, miał okazję do strzelenia gola. Jednak bramkarz przeciwnika był czujny i do tego nie dopuścił.

W 6. minucie ten sam bramkarz niestety nie popisał się i kiepsko wypuścił piłkę, która następnie została umieszczona w siatce przez Szymona Cybulskiego. Spowodowało to wyjście IIIa na prowadzenie 0:1.

Na odpowiedź IIIe nie musieliśmy długo czekać i w tej samej minucie Adrian Fijałkowski wyrównał wynik meczu. Minutę później ten sam zawodnik po sprincie uderzył na bramkę i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.

Do końca pierwszej połowy nie zdarzyło się nic znaczącego.

Na powrót akcji musieliśmy czekać aż do 14. minuty, gdy ponownie  Adrian Fijałkowski, kompletując hat-tricka, ustawił wynik meczu na 3:1.

Już w dwie minuty później Krzysztof Wilczek uderzył piłkę z dystansu, która nie została przez nikogo zablokowana, dzięki czemu wylądowała w siatce.

Wszyscy myśleliśmy, że po ustanowieniu wyniku 4:1 dla IIIe w tym meczu już nic się nie zdarzy, ale w 18. minucie Szymon Cybulski zaskoczył nas strzałem z dystansu. Minutę później strzelił kolejnego gola, co dało końcowy wynik 4:3.

 

Składy:

IIIe:

  • Adrian Fijałkowski,
  • Bartek Czerczak,
  • Krzysztof Wilczek,
  • Bartek Zdrenka,
  • Jakub Cybulski.

IIIa:

  • Szymon Cybulski,
  • Przemysław Stępień (wypożyczony z IIIb),
  • Maks Jurek (wypożyczony z Ic),
  • Hubert Nowakowski (wypożyczony z Ic).

Autor: Jakub Panek

Korekta: Renata Łabędź

Ekonomiczne Termopile

13.12.2018 r. odbyły się dwa spotkania: pomiędzy klasami Ib i IIa oraz IIIc i IIb.

Pierwsze z nich zaczęło się znakomicie dla ekonomistów. Już w 3. minucie Michał Budnik (IIa) strzelił na pustą bramkę po składnej akcji z Jakubem Pilarskim (IIb).

IIa rozgrywała w typowy dla siebie sposób: gra defensywna, ataki z kontry
i wysoki pressing.

I właśnie ostatni z wymienionych aspektów okazał się pożyteczny dla drużyny – Michał Budnik założył pressing w rogu boiska na bramkarzu przeciwników, przejął piłkę i podał do Jakuba Panka, który w 9. minucie zdobył gola.

Ib jeszcze w trakcie trwania pierwszej połowy zdołała strzelić gola kontaktowego w 10. minucie dzięki Wojtkowi Bieluszko.

W drugiej połowie ekonomiści utrzymali prowadzenie i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:2.

O drugim meczu nie można zbyt wiele powiedzieć. Drużyna z IIIc była w formie, jednak nie potrafiła tego przełożyć na boisko. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.

Składy:

Ib:

  • Wojtek Bieluszko,
  • Aleksander Szczepaniak,
  • Karol Pioch,
  • Szymon Migawa.

 

IIa:

  • Michał Budnik,
  • Michał Kraczkowski,
  • Jakub Panek,
  • Jakub Pilarski (wypożyczony z IIb),
  • Piotr Rembecki (wypożyczony z IIb).

 

IIIc:

  • Kamil Stofrowski,
  • Paweł Blicharz,
  • Krystian Zakrzewski,
  • Mikołaj Król (wypożyczony z IId),
  • Przemek Łapiński (wypożyczony z IId).

 

IIb:

  • Jakub Pilarski,
  • Artur Natoniewski,
  • Bartek Pankau,
  • Piotr Rembecki,
  • Jonasz Radowski,
  • Łukasz Rymon.


Autor: Jakub Panek

Korekta: Renata Łabędź

Eliminacje do Mistrzostw Europy 2020

Oglądając losowanie grup do eliminacji Mistrzostw Europy 2020 czułem zarówno dużą ciekawość, jak i niepokój.

Byłem podekscytowany, ponieważ za moment miałem poznać zespoły, z którymi zagra polska reprezentacja.

Moje obawy wywołały wyniki mundialu w Rosji oraz gra w Lidze Narodów.

Gdy losowanie zostało zakończone, czułem zadowolenie.

Jednak w kraju są podzielne opinie. Część osób uważa, iż wyjście z grupy jest obowiązkowe, a inni uznają, że nie mamy szans.

 

Na początek zacznę od przeglądu kadry narodowej. Sytuacja naszych zawodników w klubach jest dość dobra.

Nasz kapitan Robert Lewandowski, mimo kryzysu Bayernu, strzelił już 22 gole w ciągu 23 meczów (stan na dzień 20.12.2018).

Arkadiusz Milik odzyskuje swoją strzelecką formę w Napoli, Wojciech Szczęsny udowadnia w Juventusie, że jest bramkarzem na światowym poziomie, a Grzegorz Krychowiak zbiera dobre noty za grę w Lokomotiw Moskwa.

Zadowalający jest również fakt, iż Jan Bednarek, pod wodzą nowego szkoleniowca Ralpha Hasenhüttl, zaczyna w końcu grać efektywnie w swoim klubie.

Również tacy zawodnicy jak Kamil Grosicki, Piotr Zieliński czy Bartosz Bereszyński prezentują dobrą formę.

Duże nadzieje mam wobec Krzysztofa Piątka. Ten napastnik z Geona w 20 meczach strzelił 19 goli i jest wielkim objawieniem w Serie A.

Zastrzeżenia budzi jednak Kamil Glik, który wraz z AS Monaco prezentują kiepską dyspozycję.

Grupa G, w której się znajdujemy, prezentuje się następująco:

Austria

Zdecydowanie najtrudniejszy z naszych rywali. Zespół tego kraju posiada wielu piłkarzy wysokiej klasy.

Takim mianem można określić Davida Alabę – podstawowego zawodnika Bayernu Monachium, który może grać na wielu pozycjach, zarówno jako obrońca, jak i lewy pomocnik. Gra dobrze i w defensywie, i w ofensywie.

Marko Arnautovic z West Hamu oraz Guido Burgstaller z Schalke będą dużym problemem dla naszej obrony.

Słowenia

Zespół „pułapka”. Co prawda Słowenia ma o wiele gorszych zawodników od naszej reprezentacji, ale ten zespół napsuł nam sporo krwi, między innymi w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2010.

Słowenia dysponuje takimi zawodnikami jak Jan Oblak (bramkarz), który znajduje się w top 5 golkiperów na świecie. Nasz rywal również ma w zespole takich zawodników jak Kevin Kampl z RB Leipzig (ten pomocnik notuje dobre występy w Bundeslidze), czy Josip Ilicić z Atalanty (dobry ofensywny zawodnik z Serie A). Jednak po po tej trójce następuje duży spadek jakości zespołu.

Słowenia zdecydowanie będzie walczyła o wyjście z grupy i trzeba będzie na nią uważać.

Izrael

Jeden z łatwiejszych rywali w naszej grupie.

W tej drużynie wyróżniającym się zawodnikiem jest Munas Dabbur z RB Leipzig.

W Lidze Narodów Izraelici pokonali, między innymi, Albanię czy Szkocję.

Z licznych wypowiedzi selekcjonera zespołu wynika, że jego członkowie są dobrze nastawieni na eliminacje.

Macedonia

Rywal, którego raczej łatwo pokonać.

Dla Macedonii gra Enis Bardhi, który jest jednym z najlepiej wykonujących rzuty wolne zawodnikiem w Europie.

Łotwa

Zdecydowanie najłatwiejszy z rywali.

Zajmuje on 131. miejsce w rankingu FIFA i regularnie nie wychodzi z grup eliminacyjnych do Mistrzostw Europy.

Dla tej kadry występują m.in. zawodnicy grający dla polskich klubów: Pavels Steinbors z Arki Gdynia oraz Igors Tarasovs z Śląska Wrocław.

Polska

Tak zwana „drużyna eliminacyjna”.

W eliminacjach do Mistrzostw Europy z 2016 zajęliśmy drugie miejsce, strzelając 33 bramki, a straciliśmy zaledwie 10.

W eliminacjach do Mistrzostw Świata 2018 zajęliśmy pierwsze miejsce strzelając 28 goli i tracąc tylko 14.

Tym razem o pierwsze miejsce będziemy grać z Austrią.

Słowenia na pewno będzie walczyła o drugie miejsce dające kwalifikację na Mistrzostwa, natomiast Izrael jest o wiele słabszym rywalem, który za wszelką cenę będzie próbował udowodnić, że wcale tak nie jest.

Jednak Macedonia i Łotwa nie mają większych szans.

Według mnie, obowiązkiem polskiej reprezentacji jest zakwalifikowanie się na Mistrzostwa Europy 2020 i mam nadzieję, że tak się stanie. Wszystko zależy jednak od dyspozycji piłkarzy i strategii Jerzego Brzęczka.

Autor: Jakub Panek

Źródło fotografii: https://www.wprost.pl/