Moim okiem: “Życie jest piękne”

No i stało się!

Na naszych stronach będziecie mogli znaleźć natchnienie do zapełnienia sobie czasu tzw. wolnego, którego chyba nikt w nadmiarze nie ma.

Zapraszamy do filmowej podróży, która będzie wyłącznie subiektywnym wyborem naszej redakcji i  nie jest sponsorowana przez nikogo. Dobór repertuaru jest podyktowany wewnętrznym poczuciem, iż dana produkcja jest warta obejrzenia z określonych powodów. Rok produkcji i kolor lub jego brak nie jest istotny.

Postaramy się prezentować  nasze propozycje w rozsądnych odstępach czasu. Zapraszamy w filmowe krainy czekające na swoich odkrywców!

Na pierwszy ogień bierzemy produkcję pt. „Życie jest piękne” z 1997r. w reżyserii R. Benigni’ego, który jednocześnie wciela się w postać głównego bohatera – żydowskiego księgarza Guido Orefice. Akcja filmu rozgrywa się w czasach dyktatury B. Mussoliniego i II wojny światowej. Ten, kto spodziewa się trudnej martyrologicznej tematyki i bardzo poważnych tematów będzie zaskoczony nastrojem stworzonym przez reżysera.  Potrafił on tak przedstawić wydarzenia i bohaterów, że widz   jest zaproszony do czarodziejskiego świata  pewnej rodziny, która w ogóle nie jest poważna, a trudną rzeczywistość przyjmuje z przymrużeniem oka. Ciepło i klimat tej opowieści wywołany jest również przez jej przesłanie – miłość do drugiego człowieka to wartość ponadczasowa i niezależna od okoliczności.

Przyznam się, że sama przez kilka lat zwlekałam z obejrzeniem końcówki filmu, ponieważ zbyt mocno się na niej denerwowałam 😉

Autor: p.Gabriela Matczyszyn

Serialowe lekarstwo na zimę

Ponury październikowy wtorek. Godzina 18:00. Skulony na kanapie z przerażeniem wpatruję się w ekran telewizora, a moje rozmyślania wydają się nie mieć końca. O cóż mogę się tak martwić? Co może wywołać w człowieku takie emocje? Otóż stoję (nie dosłownie) przed arcyważnym wyborem: jaki serial obejrzeć?

Aby oszczędzić ci, drogi czytelniku, trudu związanego z wyselekcjonowaniem tego jednego idealnego serialu, przedstawiam oto tę krótką (subiektywną!) listę pięciu produkcji z ostatniego roku, na które warto poświęcić czas w jesienne i zimowe wieczory. Zanim jednak zaczniemy muszę uprzedzić, że większość pozycji pochodzi z platformy Netflix, gdyż w moim przekonaniu jest to obecnie jeden z najlepszych dostawców treści serialowych. 😉 Kolejność jest przypadkowa.

Jako pierwsza na liście prezentuje się najnowsza produkcja kryminalna Netflixa oparta na książce autorstwa Johna Douglas’a i Mike’a Olshaker’a, czyli Mindhunter. Osadzony w późnych latach 70. w Stanach Zjednoczonych serial opowiada historię młodego agenta federalnego, który stara się zgłębić i zrozumieć psychikę oraz motywacje najgroźniejszych przestępców ówczesnych czasów. Przy okazji zdarza mu się też pomóc lokalnym posterunkom policji w rozwiązywaniu trudnych spraw i od czasu do czasu prowadzi normalne życie. Polecam fanom thrillerów psychologicznych.


Moją druga propozycją jest jedna z najgłośniejszych premier tej jesieni – drugi sezon Stranger Things. Ta nasycona klimatem lat 80. historia wciąga i utrzymuje napięcie przez wszystkie osiem odcinków pierwszego sezonu i dziewięć następnego. Wątek paranormalny, który stanowi tu główną oś fabularną serialu potrafi zaskoczyć niejednokrotnie i przyprawić o gęsią skórkę. Polecam fanom kina science fiction oraz fanom lat 80.

Dla rozluźnienia umysłu zalecam stosować w międzyczasie rozsądną dawkę dobrego humoru, a takiego dostarczyć może Rick and Morty. Serial animowany stworzony przez Justina Roiland’a (który przy okazji podkłada głosy pod obydwu głównych bohaterów) umiejętnie wyśmiewa dzisiejsze trendy i zachowania. Niestety nie wszystkim przypadnie on do gustu – animacja na nikim i niczym nie pozostawia suchej nitki i potrafi często stosować żarty wulgarne, seksistowskie i natury rasistowskiej. Polecam tylko osobom z dużym dystansem do tego typu humoru i osobom pełnoletnim.

Czwartą pozycją na liście jest kolejna produkcja Netflixa na podstawie książki Jay’a Ashera, która wzbudziła parę miesięcy temu duże zainteresowanie w internecie. 13 Powodów opowiada historię nastoletniego chłopaka imieniem Clay, który krótko po samobójstwie bliskiej mu znajomej otrzymuje 13 kaset magnetofonowych, na których ta nagrała powody odebrania sobie życia. Przez cały sezon bohater kolejno odsłuchuje kaset i dowiaduje się coraz więcej, lecz sam musi określić ile z tego co słyszy jest prawdą.

Ostatnim, lecz nie najgorszym, serialem, w którym można z łatwością zatonąć jest Frontier. Niesamowicie odwzorowany brutalny klimat kolonizowanej Ameryki Północnej wychodzi tu na pierwszy plan i zostaje na nim przez cały pierwszy sezon. Z postaci największe zainteresowanie budzi Declan Harp, wielki jak góra, dziki handlarz skór zwierzęcych. Fabuła opowiada historię wyżej wymienionego oraz biednego angielskiego chłopca, który próbuje odnaleźć się na dzikich włościach kolonialnych. Polecam nawet pomimo bardzo krótkiego czasu trwania – serial ma zaledwie 6 niespełna godzinnych odcinków. Na szczęście na dokładkę jest drugi sezon, który miał swoją premierę 24  listopada w Polsce.

Autor: Aleksander Moczarski

Kącik poezji w Ekonomie

„Łzę w perłę zamienić drogą:
To ambicja poety, to jego pragnienie,
To cel, to jego życie, jego przeznaczenie”

 

Tymi właśnie słowami Alfred de Musset podsumował ciężar , którą poeta musi włożyć w swoje dzieła. Ja natomiast chciałbym tym akcentem otworzyć pierwszy w Ekonomie Kącik Poezji!

Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych o wysyłanie prac pod adres

poezja.posted@o2.pl

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

„Nienawiść i gniew pierwsze mnie opuściły, 

„Za nimi podążyły ból i cierpienie, 

Gdy zniknęła też miłość, straciłem wszystkie siły, 

Po żalu i smutku zostały tylko cienie, 

Kolejna odeszła radość, niczym wiatr cicha, 

Została tu nadzieja, przy życiu mnie trzymała, 

Jednak i ona próbować zaprzestała, 

Życie straciło już dla mnie sens wszelki, 

W miejscu mego serca, pozostał krater wielki, 

Jestem jak cień, co po pustce dryfuje, 

Bowiem czy chcę, czy nie – nic już nie czuję…”

 

Wiersz: Mikołaj Kasprzyk

Fotografia: Jakub Piskulla

Fotografowanie na filmie w XXI wieku?

Część z was pewnie zastanawia się w jakim celu fotografować na filmie, w czasach, gdy każdy smartfon ma nienajgorszej jakości aparat. Zawsze mamy go pod ręką, a zrobienie zdjęcia trwa moment, po czym od razu możemy je udostępnić na portalu społecznościowym. Dlaczego, więc fotografia analogowa.

Niestety ze zdjęciami na filmie nie jest tak łatwo. Mówiąc w dużym uproszczeniu trzeba nawinąć kliszę w aparacie, po zrobieniu zdjęcia wywołać film, a potem, jeśli chcemy mieć takie zdjęcia w formie cyfrowej, trzeba je zeskanować na specjalnym urządzeniu.

Może zacznijmy od tego jak to wszystko działa i dlaczego zdjęcie, które widzimy przez wizjer, zostaje utrwalone na filmie.

Każdy aparat, czy w telefonie, czy jako osobne urządzenie – ma 3 podstawowe elementy,  bez których nie mógłby istnieć: obiektyw (przez które wpada światło), migawkę (która ustala czas jaki światło ma przechodzić) oraz materiał światłoczuły (w aparatach cyfrowych – matryca, w analogowych – film).

Skupmy się na fotografii analogowej.

Wyróżniamy 3 najpopularniejsze formaty filmów:

  • Mały obrazek, (35mm)
  • Średni obrazek, (60mm)
  • Wielki format, (4×5 cala w górę)

(od lewej: mały obrazek (standardowa klisza), średni format, wielki format)

(od lewej: aparat do małego obrazka (Canon EOS 620), aparat średnioformatowy (Mamiya 645, aparat wielkoformatowy)

To tylko formaty, teraz czas na materiały światłoczułe. Wyróżniamy 3 najpopularniejsze:

  • negatyw, (jest to zapis odwróconych kolorów, przez to nigdy nie będziemy w stanie wyciągnąć z niego tak dużo jak pozytywu)
  • pozytyw, (tutaj mamy zapis kolorów dokładnie taki jak widzi ludzkie oko, mają one też mniejszy szum, niż negatywy)
  • czarno – białe,

Aby móc cokolwiek zrobić z filmem, trzeba go jeszcze wywołać. Tu też nie jest zbyt łatwo, bo prawie każda klisza ma swój osobny proces. Negatywy wywołujemy w procesie C-41, pozytywy powinno się wywoływać w procesie E-6, ale można również zrobić tzw. ‚koproces’ przez co wywołujemy ją w procesie C-41, wtedy niestety mogą dziać się różne rzeczy z kolorami, takie rzeczy robi się zazwyczaj do celów artystycznych.*

Spróbuję odpowiedzieć na pytanie tytułowe. Dlaczego fotografować na filmie?

Na pewno nie jest to zajęcie dla każdego i nie w każdej sytuacji się sprawdzi, Wiąże się to z poświęceniem większej ilości czasu i pracy. Na pewno wielką zaletą filmu jest to, że wkładając kasetkę do aparatu, mamy ograniczoną liczbę zdjęć, dlatego myślimy robiąc zdjęcia. Może wydaje się to drobnostką, ale będąc w takiej sytuacji naprawdę będziemy czekać na idealny moment na zrobienie zdjęcia. Fotografowanie analogowe uczy również uważać na wszystkie parametry podczas robienia zdjęć. Nie możemy sobie pozwolić, by prześwietlić zdjęcie lub go nie doświetlić. Nie możemy zrobić zdjęcia na próbę jak przy cyfrze. Swojej magii dodaje też fakt, że od momentu wykonania zdjęcia do jego obejrzenia mija czasem naprawdę dużo czasu. Sam przekonałem się, że przez to gdy dostaniemy zdjęcia z powrotem od fotografa lub sami je wywołamy, oglądamy każde zdjęcie dokładnie, przypominamy sobie tamte momenty. Jest jeszcze jedna, dla niektórych wielka, dla innych niekoniecznie zaleta, mowa tu o kolorystyce zdjęć. Należę do tej pierwszej grupy, zdjęcia z filmu mają moim zdaniem naprawdę niepowtarzalny klimat i kolory, których nie da się podrobić od tak aparatem cyfrowym.

Uważam, że nawet osoby zajmujące się fotografią lub chcące rozpocząć – powinny chociaż w najmniejszym stopniu spróbować fotografii na filmie. Uczy ona wiele przydatnych rzeczy, które przyszłości możemy zastosować fotografując.

 *tutaj możecie poczytać trochę więcej o procesach wywoływania, jak i samej fotografii na filmie

http://www.ciemnia.info/wywolywanie.php

Autorzy: Jakub Piskulla i Adrian Malicki

TOP 6 Książki na jesienne wieczory

Jesień, czas w którym na dworze jest coraz zimniej a pogoda nas nie rozpieszcza. Mało komu, w tym czasie, chce wychodzić się z domu, a jedynym pytaniem w tym okresie jest: jak spędzić wolny wieczór? Odpowiedź jest prosta! Potrzebny jest ciepły koc, duży kubek z herbatą i dobra książka, dlatego mamy dla was kilka idealnych propozycji- właśnie na takie wieczory.

,,9 November” Colleen Hoover

Książki autorstwa Colleen słyną z tego że nie można się od nich oderwać i czyta się je z zapartym tchem czekając na dalszy ciąg wydarzeń.

9. listopada opowiada nam jak jeden dzień potrafi zmienić życie dwojga młodych ludzi. Fallon i Ben spotykają się przypadkiem i zaczynają tworzyć dwie historie: jedną pisze życie, a drugą Ben, który jest dopiero wschodzącym pisarzem. Chłopak jest zauroczony Fallon, która została jego muzą. Życie ma wobec nich inne plany i ich rozdziela jednak wzajemna fascynacja jest silniejsza i postanawiają co roku, właśnie 9 listopada, spędzać ze sobą cały dzień. Pod koniec powieści, historia napisana na papierze przez Bena różni się od tej, którą zna Fallon. Czy Ben znał już dużo wcześniej dziewczynę? I jakie wydarzenia przed nią ukrywał?

To pytania, na które możecie odpowiedzieć dopiero po przeczytaniu książki, ale ostrzegam- jak już zaczniecie czytać to nie będziecie mogli się oderwać!

,,Niebezpieczne kłamstwa”  Becca Fitzpatrick

Ta powieść wciąga już od pierwszej strony. Chociaż czytając pierwsze zdanie jesteśmy wrzuceni w sam środek wydarzeń przez co możemy się poczuć trochę zagubieni. Becca opisuje nam historię nastolatki, która po tym jak była świadkiem groźnego przestępstwa, zostaje świadkiem koronnym. Dziewczyna dostaje nowe imię, musi przeprowadzić się do nowego miasta, a co najgorsze- zostaje rozdzielona ze swoim chłopakiem. W nowym miejscu ciężko jej się odnaleźć. Bohaterka ma także wątpliwości czy może komukolwiek zaufać. Gdy w jej życiu pojawia się nowy chłopak, coraz trudniej jest jej ukrywać uczucia do niego i prawdę o swojej przeszłości. W nowym miejscu z czasem zaczyna czuć się bezpiecznie, choć wie, że im bardziej czuje się bezpieczna, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo.

,,Chłopak na zastępstwo” Kasie West

Fabuła „Chłopaka na zastępstwo” jest prosta i lekko absurdalna. Bowiem odmiennie od wielu młodzieżówek o podobnej tematyce, główna bohaterka – Gia Montgomery nie jest kolejną szarą myszką, a odważną, przebojową szkolną gwiazdą, która zdecydowanie wie czego chce. Gdy więc chłopak Gii rzuca ją tuż przed balem maturalnym, zaradna dziewczyna postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i poprosić przystojnego nieznajomego o zastępstwo. Dlaczego jednak wciąż myśli o tajemniczym chłopaku? Co wyniknie z tej sytuacji? Nietrudno się domyślić, w tej powieści z pewnością kilka wątków Was zaskoczy.

Chłopak na zastępstwo” to wspaniała, wakacyjna (tak, wiem, że aktualna pogoda nie zachwyca), lekka powieść, z którą z pewnością miło spędzicie czas. Polecam wszystkim, którzy chcieliby przegryźć cięższe powieści cieplutką, optymistyczną i podnoszącą na duchu książką.

 Polecam również inne książki tej autorki:

  • Chłopak z sąsiedztwa”
  • Chłopak z innej bajki”
  • PS. I LIKE YOU”
  • Blisko ciebie”
  • Szczęście w miłości”

Początek wszystkiego” Robyn Schneider

Kiedy wydaje ci się, że to już koniec, właśnie wtedy możesz być… na początku wszystkiego. Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły: popularny, przystojny i dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim… Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się jedynie na to, aby wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.

Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby krótka chwila miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa.

Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze. Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców – są tylko nowe początki.

,,Twoim śladem” A. Meredith Walters

Gdy miłość staje się narkotykiem,

wyzwaniem i przekleństwem.

Aubrey, studentka psychologii, jest koordynatorką w grupie uzależnień. Działając jako terapeutka, pragnie ocalić pamięć o siostrze, która zmarła z powodu przedawkowania narkotyków. Pewnego razu trafia do klubu Compulsion, oferującego narkotyki i alkohol. Prymuska Aubrey nigdy by się tam nie wybrała, ale trzeba było ratować przyjaciółkę. Poznaje tam tajemniczego Maxxa Demelo, który wzbudza jej zachwyt nieprzeciętną urodą. Pewnego dnia trafia do grupy, Aubrey jest nim zafascynowana, chodź czuje, że chłopak prowadzi podwójne życie. Między dwojgiem młodych ludzi rodzi się uczucie, lecz czy ten związek powinien trwać? Dowiecie się tego czytając tę książkę oraz jej kontynuację pt. “ Wróć za mną”, w której dzieje się jeszcze więcej.

,,Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno” Kirsty Moseley

Od zawsze unikam jakiegokolwiek fizycznego kontaktu. Dotykać może mnie tylko mama, mój brat Jake i… Liam. Od ośmiu lat co wieczór chłopak z domu naprzeciwko zakrada się przez okno do mojej sypialni i zasypiamy niewinnie przytuleni. Gdyby Jake wiedział, że Liam spędza u mnie każdą noc, chybaby go zabił. Liam to największe szkolne ciacho. Szaleją za nim wszystkie dziewczyny, a on zmienia je jak rękawiczki. Nie mogę go rozgryźć. W dzień zachowuje się jak megadupek, a w nocy jest ciepły i kochany. Wiem, że nie mogę się w nim zakochać – związki Liama nie trwają dłużej niż kilka nocy…”

Amber nigdy nie miała lekkiego życia. Od małego razem z bratem i mamą uciekała przed surowym, często okrutnym ojcem, który posuwał się w stosunku do niej nawet zdecydowanie dalej. To wtedy, gdy miała tylko osiem lat, po raz pierwszy przez okno do jej pokoju przyszedł on – Liam, przyjaciel jej brata a jej, tak Amber się wydawało, wróg. Przyszedł, pocieszał, zaczął przychodzić tak co wieczór, zasypiając z nią niewinnie przytulony. I ten stan rzeczy utrzymuje się przez kolejnych osiem lat. Tylko dlaczego za dnia w stosunku do niej Liam zachowuje się tak koszmarnie? Poza tym czy można mu w pełni ufać, skoro dziewczyny traktuje bardziej jak chwilową rozrywkę, niż jako kogoś, z kim można by się związać? I co zrobić, gdy zacznie się rodzić do niego uczucie?

Poznaliście już nasze propozycję spędzenia jesiennego wieczoru i idealnych na ten czas książek. Zachęcamy do czytania i życzymy miłej lektury.

Autorki: Anna Warszawska i Hanna Paprocka

Źródła: lubimyczytac.pl

BATES MOTEL

Bates Motel to amerykański serial wyprodukowany przez American Genre, Carlton Cuse Productions, Kenny Ehrin Productions i Universal Television. Światowa premiera serialu miała miejsce 18 marca 2013 roku na antenie A&E, jednak w Polsce miała ona miejsce 14 kwietnia 2013 roku.

Serial rozpoczyna się w Arizonie. Główny bohater Norman Bates (Freddie Highmore) zabił swojego ojczyma, który krzywdził jego matkę. Nie pamięta owego czynu. W serialu dostrzegamy częste utraty świadomości Normana, lecz z biegiem czasu robią się one niebezpieczne..

Serial przedstawia życie Normana Bates’a oraz jego matki Normy Bates (Vera Farmiga). Szybko jednak orientujemy się, że więź syna z matką jest nadzwyczajna. Wychodzi poza pewne granice. Norma oraz Norman są do siebie bardzo przywiązani. Ich więź budzi w ludziach swego rodzaju niemoralne podejrzenia wobec rodziny Bates’ów.

Po patologicznych oraz traumatycznych przejściach matka Normana robi mu niespodziankę – kupuje stary Motel wraz z rezydencją na wzgórzu w White Pine Bay w stanie Oregon. Dom ten wzbudza w nas dreszcz emocji, gdyż wygląda niczym z typowego horroru. Rodzinie Bates’ów nie przeszkadza jednak ten fakt i rozpoczynają nowy rozdział w swoim życiu. Sielanka szybko się kończy, gdyż następnego dnia zmuszeni są zatuszować kolejną tajemnicę, w czym przeszkadza im niezapowiedziany patrol policji!

Norman jest introwertykiem, co nie ułatwia mu niestety życia w nowym otoczeniu. Obserwujemy jego zmagania z samym sobą oraz rozwijającą się chorobę psychiczną. Chłopak częściej traci świadomość i podejmuje niekoniecznie dobre decyzje.

Serial jest napełniony scenami grozy oraz przyjemnym dreszczykiem emocji. Rewelacyjnie ukazuje ludzkie odruchy oraz zachowania. Jest dobrym zamiennikiem horroru dla osób o słabszych nerwach ;). Idealny na długie jesienne wieczory.

Autor: Wiktoria Żeromska

5 interesujących twórców polskiego Youtube’a

Świat internetowego wideo nieustannie powiększa swoją bazę danych. Aktualnie co minutę na serwery serwisu trafia około 500 godzin nowych materiałów.  Jak, w gąszczu nowości odnaleźć coś wartościowego? Jak połączyć miłe z pożytecznym? Przedstawimy Wam pięciu ciekawych, polskich twórców, którzy mogą nas czegoś nauczyć.

Kolejność twórców jest losowa.

Kickster TV – Sebastian Kraszewski (szerzej znany wszystkim jako Kickster) tworzy na serwisie youtube od grudnia 2015 roku. Jest on amatorskim znawcą motoryzacji, jednak jego wiedza może naprawdę zaimponować. Tworzony przez niego kontent ma charakter recenzji, rankingów oraz poradników odnośnie wcześniej wspomnianych aut. Dzięki jego radom wiele osób wie, jakie auto kupić na początku swojego życia jako kierowca.

Krzysztof Gonciarz – postać, która dokonała dużej rewolucji na polskim youtubie. Mieszkający w Tokio dailyvloger, autor książek… i komik? (od 2011 roku jest twórcą kanału Zapytaj Beczkę, który dzisiaj pominiemy). Youtuber zawodowo zajmuję się produkcją wideo dla dużych firm. Od około 450 dni we vlogach  pokazuje rzeczywistość pracy w produkcji video i życia w potężnej metropolii wraz z Kasią Mecinski. Filmy Krzysztofa cechują się świetnymi ujęciami, doskonałym montażem i fantastycznym doborem audio. Fan dobrego obrazu nie może przejść obok tego twórcy obojętnie!

Polimaty – Projekt tworzony przez polskiego dziennikarza i przedsiębiorcę – Radosława Kotarskiego. Prezentuje on tam wszelkiego rodzaju treści edukacyjne. Kanał istnieje od sierpnia 2012 roku i jest stale rozwijany. Odcinki pojawiają się nieregularnie oraz są zwykle na losowy temat. Największą zaletą jest rzetelne oraz ciekawe serwowanie informacji przez elokwentnego prowadzącego.

Dawid Frank – jeden z najlepszych twórców młodego pokolenia. Dawid od roku na swoim kanale w krótkich  i zwięzłych filmikach pokazuje proste i jednocześnie widowiskowe eksperymenty, a także przedstawia różnego typu magiczne sztuczki i lifehacki. Twórczość pod względem wideo jest bardzo przejrzysta. Całość dopełnia komentarz autora o bardzo przyjemnej dla ucha barwie głosu. Naprawdę warto sprawdzić!

Miłość czy kariera? Lauren Weisberger i „Diabeł ubiera się u Prady”

Długie, zimowe wieczory sprzyjają czytelnikom! Możecie usiąść w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbaty w ręku i wertować strony do woli!

Jeśli poszukujecie czegoś lekkiego z licznymi akcentami humorystycznymi, zdecydowanie polecam książkę „Diabeł ubiera się u Prady” autorstwa Lauren Weisberger, która szczególnie spodoba się osobom zakochanym w modzie.

Lauren Weisberger przedstawia nam losy młodej Andy, świeżo upieczonej absolwentki dziennikarstwa, której marzeniem jest praca dla Newsweeka – co, jak się zresztą domyślacie, w takiej sytuacji graniczy z cudem. Dziewczyna jednak musi znaleźć jakiekolwiek dochodowe zajęcie. Zostaje zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną do jednego z najbardziej wpływowych pism o charakterze modowym świecie – paradoksalnie, nie interesuje się modą, co jest uznawane wśród jej współpracowników za najcięższy grzech. Decyduje się na pracę asystentki redaktor naczelnej pisma tylko dlatego, że prawdopodobnie, jeśli wytrzyma tam rok, zdobędzie stanowisko w piśmie, które pokochała już lata temu.

Autorka daje nam szansę na przeżycie tego roku razem z Andy. Choć nie jest ona moją ulubioną bohaterką literacką, a jej ciągłe narzekanie mnie bardzo irytowało, niecierpliwie poznawałam jej dalsze losy. Zastanawiałam się, czy da sobie radę, czy podoła zadaniom, jakie stawia przed nią wredna szefowa. Jestem bardzo ciekawa, jakie będziecie mieli o niej zdanie!

Po przeczytaniu książki będziecie w stanie wymienić nazwiska wielu sławnych projektantów, zdobędziecie wiedzę o prestiżowych markach, o funkcjonowaniu świata mody. Przede wszystkim jednak, będziecie w stanie odpowiedzieć na pytanie: Czy warto poświęcić swoje życie osobiste dla zdobycia kariery? Jeśli chodzi o mnie, mogę Wam szczerze powiedzieć – nie warto.

Autor:

Absolwentka ZSE – Anita Karasińska

„Zapisane w wodzie” – recenzja książki

 

2 listopada minęło pół roku od pierwszego wydania książki autorstwa Pauli Hawkins – „Zapisane w wodzie” (w oryginale „Into the water”). Książka ta to perfekcyjnie skonstruowany thriller, od którego nie można się oderwać.

 

„- Alec, obudź się. Obudź się!

Nel Abbott nie żyje.

Znaleźli ją w wodzie.

Skoczyła.”

Miasteczko Beckford to cudowna i zapierająca dech w piersiach okolica. Przepływa przez nią rzeka, która skrywa niezliczoną ilość tajemnic. To zwodnicze miejsce, stało się świadkiem wielu zgonów. W Topielisku niegdyś topiono kobiety posądzone o czary. Jednakże i  w czasach współczesnych wiele kobiet kończy w ten sposób życie.

Po śmierci Nel Abott, mieszkanki Backford znanej ze spisywania historii Topieliska, sprawa tego miejsca ponownie staje się priorytetem. Kobieta pozostawia piętnastoletnią córkę i siostrę Jules, z którą nie utrzymywała kontaktu od lat. Podczas śledztwa w sprawie śmierci Nel Abott, powoli „odkopywane” zostają mroczne tajemnice mieszkańców, tej jakże to uroczej miejscowości.

Autorka sprawia, że „Zapisane w wodzie” intryguje i podsyca ciekawość. Porozrzucane skrawki wspomnień dopiero po przeczytaniu całej książki tworzą logiczny sens.  Czytając tą powieść nie potrafiłam przestać o niej myśleć. Wciąż narastająca akcja, tajemnice, które odkrywane są z każdą stroną tej fascynującej książki.   Wątki paranormalne i wzmianki o czarownicach budują wyobraźnię, dlatego gorąco polecam tę powieść.

Mogę śmiało stwierdzić, że „Zapisane w wodzie” to idealna książka na jesienne, słotne wieczory. Jeżeli marzy Ci się książka, która przyprawi Cię o dreszcze, to masz już drogi czytelniku odpowiedź – „Zapisane w wodzie”.  Niezwykła i „nienormalna” historia jednocześnie, wspaniały sposób pisania autorki i zaskakujące zakończenie tworzą klimat jedyny w swoim rodzaju. Polecam tę pozycję gorąco!

Autor: Natalia Turkowiak

Jesień to pora roku, a nie stan umysłu!

Hej!
Jesień zatacza wśród nas coraz szersze kręgi. Dopada nas chandra, a co za tym idzie – czujemy się zmęczeni  i brakuje nam chęci do dalszego działania. Co robić?
Przedstawię Wam kilka propozycji na uprzyjemnienie tego czasu.

Ciekawa książka

Co prawda, biblioteki stoją otworem przez cały rok. Badania statystyczne przedstawiają jednak smutne wyniki – Polacy niechętnie do nich zaglądają. Ale cóż innego uprzyjemni nam czas i poprawi humor niż czytanie książek? Istnieje mnóstwo gatunków literackich: od powieści historycznych, przez fantastyczne,
aż do komedii. Księgozbiory są tak duże, że z całą pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.
Wizyta w bibliotece wcale nie musi kojarzyć się nam z referatami z historii, czy projektami dotyczącymi sposobu życia bezkręgowców!

Organizacja czasu wolnego ze znajomymi

Kolejną propozycją na umilanie szarej codzienność są spotkania ze znajomymi. Spędzanie czasu w gronie przyjaciół sprawia wiele radości. I wcale nie potrzebujemy  pieniędzy, aby fajnie zorganizować spotkanie! Nawet pójście całą paczką do pobliskiego parku czy wspólne gotowanie może okazać się trafionym pomysłem. Nic tak nie zbliża ludzi, jak spędzanie czasu razem! 😀 Zobowiązuje nas to do ciekawej rozmowy, która pozwali choć na chwilę oderwać się od szkolnej rutyny, czy myśli o pracy. Podczas takich pogaduszek często przypominamy sobie zabawne historie, a jak powszechnie wiadomo – śmiech to zdrowie, a ono z kolei przyda nam się w przetrwaniu zmiennej pogody.

Jesienny spacer

Innym pomysłem jest jesienna przechadzka parkowymi alejkami, usłanymi kolorowymi liśćmi. Powiem szczerze, że uwielbiam spacerować w deszczu! Z kolei szelest liści pod butami to jeden z moich ulubionych dźwięków. Może i Ty spróbujesz? Buty na stopy, kurtka na grzbiet, parasol w dłoń i do dzieła!

Jesienna ramka

Ciekawym rozwiązaniem, może okazać się również przygotowanie tablicy, na której umieścimy zebrane przez nas różnokolorowe liście. Do ozdobienia ramy mogą przydać nam się szyszki lub żołędzie, które przytwierdzimy do niej przy pomocy kleju na gorąco. W procesie tworzenia powinniśmy wykazać się niesamowitą kreatywnością – tak przygotowana ozdoba ma magiczną moc rozwiewania wszystkich smutków! 😀  Z całą pewnością sprawdzi się również jako dekoracja pokoju.

Kolorowy strój

Jesień jest najpiękniejszą porą roku. Świat mieni się mnóstwem kolorów. Ludzie wolą jednak pozostać w cieniu i się nie wyróżniać. Noszą ubrania w ciemnych barwach, co sprawia, że miejski krajobraz wygląda smutno i wychodzenie na zewnątrz nie sprawia nam dostatecznej radości. A może by tak przełamać rutynę i pobawić się kolorami? Nawet dodanie do stylizacji kwiecistej apaszki sprawi, że poczujemy się bardziej szczęśliwi i pewniejsi siebie! Po pewnym czasie sami zauważymy poprawę swojego nastroju i zaczniemy nosić coraz bardziej kolorowe stroje! 😀 Pokażmy innym, że bycie oryginalnym nie jest takie straszne! 

 

Poleniuchowanie w łóżku też jest dobrą opcją 😛 Wyspany człowiek ma więcej energii do działania! Jest to mój pierwszy artykuł na Posted
Mam nadzieję że Wam się spodobał i skorzystacie z którejś propozycji na przetrwanie jesieni. Do zobaczenia już niebawem! 

Autor: Renata Łabędź
Zdjęcia: https://pixabay.com/pl/