O życiu przewodniczącego szkoły – Wojtek Glugla

Wojtek podczas praktyk zawodowych w hiszpańskiej Granadzie, maj 2016

Będąc dzieckiem chciał zostać komentatorem sportowym, zdawał sobie sprawę ze swoich zdolności oratorskich. W III klasie technikum informatycznego w ZSE w Złotowie został wybrany na przewodniczącego Samorządu Uczniowskiego, z czego wywiązał się znakomicie. Bardzo dobry uczeń, przed którym drzwi do kariery stoją otworem. Lubi kontakt z ludźmi, jednakże uwielbia również od czasu do czasu oderwać się od życiowego zgiełku, ciągłego pędu, odpocząć.

 

Wojtek Glugla w wywiadzie dla Posted Ekonom!

 

Anita: Kim chciałeś zostać będąc dzieckiem?

 

Wojtek:  Kurcze, na samym starcie trudne pytanie! Naprawdę ciężko sprecyzować, jak wyobrażałem sobie przyszłość. Pewnie jak każdy młody chłopak chciałem być piłkarzem.

Gdy grało się na boisku przed blokiem, każdy czuł, że nadaje się na światowe stadiony. Pamiętam jednak, że dość szybko pojawiła się w mojej głowie chęć zostania… komentatorem sportowym! Od zawsze lubiłem recytację i krasomówstwo, więc przez długi czas sądziłem, że to coś dla mnie. Uwaga! Wcale nie zamierzałem być informatykiem. Lubiłem komputery dzięki grom. To tyle.

 

Anita: Czy w szkole podstawowej lub gimnazjum przewodniczyłeś swojej klasie, szkole?

 

Wojtek: Zdarzyło się kilka razy, że zostałem wybrany przewodniczącym klasy, lecz strasznie tego nie lubiłem! Nauczyciel spóźniał się na lekcję dwie lub trzy minuty i momentalnie przybiegała do mnie podekscytowana grupka osób naciskając, abym jako przewodniczący klasy poszedł do sekretariatu i spytał, czy mamy wolne. Takie stanowisko wiązało się z wieloma obowiązkami, co niezbyt przypadało mi do gustu.

 

Anita: Jakie cechy powinien mieć przewodniczący Samorządu Uczniowskiego?

 

Wojtek: Cóż… Niedawno się nad tym zastanawiałem. Przyznam się bez bicia, że kilka razy zarzucano mi zbyt „luźne” podejście do swoich obowiązków. To określenie oznacza, że miewałem momenty, gdy jakieś specjalne przygotowania, chociażby do imprez, uważałem za zbędne mówiąc, że „jakoś to ogarniemy”. Nie zawsze miałem rację. Prawdziwą siłą SU jest to, że jesteśmy społecznością i patrząc w przeszłość, jestem wdzięczny wszystkim, którzy ze mną współpracowali, bo jedna osoba nigdy nie zrobi tak wiele, jak zorganizowana grupa. Kiedyś podczas jednej z rozmów nazwałem się takim „przewodniczącym na zasadach, jakie sprawuje prezydent RP”. Nie jestem wcale mistrzem organizacji. Wiele tak naprawdę działo się za moimi plecami. Ja wczułem się bardziej w rolę „reprezentacyjną” bo uważam, że jest to jedno z głównych zadań przewodniczącego SU. To, jak się prezentuję, wpływa na to, jak odbierana jest cała społeczność szkoły. Jeśli jestem pewny siebie i chociażby mową ciała pokazuję otwartość i chęć nawiązania kontaktu, to wzbudzam zaufanie, co jest niesamowicie dobrym sposobem chociażby na pozyskiwanie nowych uczniów na wyjazdach promocyjnych. Poza tym jeśli jako przewodniczący jestem otwarty, to jest mi dużo prościej wiele zyskać dla społeczności szkolnej, a to chyba kolejny z celów mojej pracy.

 

Anita: O czym pomyślałeś, kiedy dowiedziałeś się, że zostałeś przewodniczącym? Byłeś zszokowany, czy po prostu wcześniej czułeś, że zostaniesz wybrany?

 

Wojtek: Zszokowany nie byłem. Nie było białego dymu i nikt nie krzyknął “habemus papam”, więc bez szału. Poczułem się bardzo doceniony! Posiadam cechę, która sprawia, że bardzo lubię mieć świadomość, że robię coś dobrego. Skoro wybrano mnie na takie stanowisko to uważałem, że nadaję się do tego, aby w dobry sposób reprezentować całą szkołę. A to już coś! Jak już wspomniałem, odrobinę obawiałem się obowiązków, które będą częścią mojej pracy, ale jakoś dałem radę.

 

Anita: Sądzisz, że będziesz mógł czerpać z doświadczenia zdobytego w Samorządzie Uczniowskim w przyszłości? Jeśli tak, to w jakich sytuacjach?

 

Wojtek: Oczywiście, że tak! Praca w samorządzie pozwoliła mi na ogromny rozwój umiejętności. Kiedyś byłem dość nieśmiałym chłopcem, co skutkowało tym, że nawet występ w szkolnych jasełkach był dla mnie niezwykle stresujący. Jednak po czasie człowiek przyzwyczaja się do tego i kolejne wyjście na scenę i prowadzenie apelu nie sprawia problemu. Co więcej, staje się przyjemnością. Praca w samorządzie pozwoliła mi także na nawiązanie wielu nowych znajomości, co jest niezwykle ważną umiejętnością w dzisiejszych czasach, gdy ludzie coraz

rzadziej odzywają się do siebie na żywo. Umiejętność pracy w grupie i radzenia sobie ze stresem z całą pewnością wpłyną na moją przyszłość, szczególnie zawodową.

 

Anita: Każdy z nas wie, że przewodniczący szkoły ma na głowie dużo więcej spraw, niż przeciętna, szara myszka. Jak radziłeś sobie z połączeniem dodatkowych obowiązków i codziennej nauki?

 

Wojtek: Nigdy nie miałem problemu, żeby jakoś pogodzić te obowiązki. Rola przewodniczącego nie jest niczym wielkim i nie miałem takiej sytuacji, w której musiałbym poświęcić czemuś dłuższą chwilę. Raz w roku obowiązkiem przewodniczącego SU jest przeprowadzenie ankiet

oraz sporządzenie opinii na temat danych nauczycieli. To jedna z niewielu czasochłonnych rzeczy.

 

Anita: Masz jakąś radę dla osób, które marzą o funkcji przewodniczącego?

 

Wojtek: To, co mówię zawsze przy okazji wyjazdów promocyjnych. Bądźcie aktywni, udzielajcie się i pokazujcie, gdzie się da. Już nie dla samego zauważenia. Mogę zapewnić, że aktywny udział w życiu szkoły sprawia, że czas leci szybciej i przyjemniej. Dni nie są szare i często dzieje się coś nowego i niespotykanego. Naprawdę warto.

 

Anita: Wielu uczniów zastanawia się, jak radzisz sobie z przemówieniami. Wygląda na to, że nie boisz się stanąć przed tłumem i mówić do mikrofonu bez żadnego przygotowania. Masz na to jakąś receptę?

 

Wojtek: Nie boję się, to prawda. Nie boję się ze względu na to, że jak już coś mówię, to mam w sobie przekonanie, że wiem, co i komu chcę przekazać. Jestem fanem spontanicznych wystąpień w zastępstwie za te przygotowane i odczytywane z kartki, gdyż ludzie odbierają cię wtedy bardziej „serio”. Komu zaufasz? Osobie, która recytuje dla Ciebie piękne zdania z kartki A4, czy osobie, która w sposób luźny i nie zawsze w pełni formalny, lecz prosty i zrozumiały mówi to, co faktycznie chce powiedzieć? I tutaj mamy odpowiedź. Recepta? Wystarczy zastanowić się, czy faktycznie chce się przemawiać. Wystąpienia na siłę nigdy nie przynoszą dobrych efektów. No i to, o czym wcześniej wspomniałem. Należy umieć dopasować ton i język, którym się posługujemy do grupy odbiorców.

 

Anita: Co planujesz po maturze?

 

Wojtek: Z jednej strony bardzo wyczekuję tego czasu, z drugiej wiem, że to wielka niewiadoma. Planuję rozpocząć studia, więc wakacje będą zapewne czasem pracy oraz przygotowania się do kolejnego etapu w moim życiu. Liczę jednak na to, że znajdę chwile na odpoczynek z najbliższymi. Chciałbym rzucić wszystko i wyjechać z moją dziewczyną w Bieszczady.

 

Anita: Gdybyś przez tydzień mógł być superbohaterem, jaką miałbyś moc?

 

Wojtek: Na chwilę obecną? Miałbym moc wzorowego zdania matury!
Anita: Wraz z całą redakcją Posted życzę powodzenia na maturze! Dziękuję za wywiad!

Autor: Anita Karasińska

Posted in Artykuły, Wywiady.

Dodaj komentarz