Jak koronawirus wpłynął na futbol?
“Piłka nożna to wielki biznes”
Ten frazes to oczywisty komunał, ale fakty trzeba stwierdzić. Prezesowie klubów piłkarskich przez ostatnie lata nauczyli się, jak dobrze zmonetyzować ten sport. W dobie globalizacji każdy człowiek na świecie może w pewnym sensie brać udział w życiu swojego klubu. Potencjalny kibic chodzi na mecze, kupuje koszulki i różne pamiątki, zaspokajając przy tym swój głód hot dogiem zakupionym na stadionie.
Zainteresowanie kibiców napędza tak zwany przychód z dnia meczowego. Ten profit w kasie klubowej stanowi ogromną część ogólnego zysku klubu piłkarskiego. Ważną rolę odgrywa tutaj również zysk z reklam. Wiele firm płaci horrendalne pieniądze, żeby ich logo znajdowało się na koszulkach, banerach, a także w telewizyjnych reklamach.
Co by się jednak stało, gdyby wydarzenia sportowe zatrzymałyby się na dłuższy czas? Czy kluby sportowe w jakimkolwiek stopniu mogłyby wytwarzać przychód, który zapewniłby próg rentowności? Czy wielkie marki, takie jak FC Barcelona, zostaną spisane na straty?
Przychody
Kiedy spojrzymy na to, skąd kluby piłkarskie czerpią największe przychody, zobaczymy, że to właśnie pieniądze kibiców stanowią główną ich część.
Udało mi się dotrzeć do wyniku finansowego Lecha Poznań z lat 2015-2018. Działalność podstawowa, do której nie wlicza się przychodów z transferów, czy europejskich pucharów, przyniosła prawie 60 mln zł wpływów. Dlaczego nie wliczono tych dwóch czynników? Ponieważ transfery i premie z europejskich pucharów nie są stałymi dochodami. Zatem z jakich źródeł Lech Poznań czerpie profity?
Wychodzi na to, że klub inkasuje pieniądze głównie za wydarzenia sportowe, które odbywają się na jego stadionie. Największą część przychodu stanowią prawa telewizyjne, co raczej nie powoduje większego zaskoczenia.
Piłka nożna w Polsce jest sportem narodowym, a sama Ekstraklasa budzi wielkie zainteresowanie. Same reklamy zapewniają 13 200 000 złotych przychodu, a bilety – 11 400 000 zł.
Spoglądając na nowsze dane, 14. marca Lech Poznań miał zagrać mecz z Legią Warszawa, początkowo bez udziału kibiców. W klubie obliczono, że przez taką decyzję Kolejorz zanotowałby 2 mln złotych strat.
Przyglądając się sytuacjom finansowym zachodnioeuropejskich klubów można dostrzec pewien kontrast. Lech Poznań zanotował przychód 60 mln złotych przez 3 lata, natomiast FC Barcelona generuje taki sam zysk zaledwie w ciągu roku za same wycieczki po stadionie Camp Nou. Jednak te liczby nie zaskakują. Barcelona to klub o wyrobionej marce, z bogatą historią i świetnymi piłkarzami, którzy stają się inspiracją dla wielu kibiców.
Jak widać, każdy klub prowadzi inną politykę finansową. Jedne zespoły wydają duże kwoty na piłkarzy topowego poziomu, a inne wolą inwestować w szkółki dla juniorów. Jednak wszystkie kluby w chwili obecnej mają ten sam problem spowodowany koronawirusem.
Koszty i skutki kryzysu
Już wcześniej starałem się przedstawić główne źródła klubowych dochodów. Jak sytuacja będzie wyglądała w czasie, w którym zespoły nie będą rozgrywały meczów piłkarskich i zanotują szereg strat?
Kluby są zobligowane do tego, by płacić pensje swoim pracownikom oraz utrzymywania obiektów klubowych. W przypadku kryzysu można zaczerpnąć pomocy z budżetu rezerwowego na takie sytuacje. Jakiś czas temu władze hiszpańskiego klubu – Athletic Bilbao – ogłosiły, że taki fundusz posiadają. Wynosi on blisko 100 mln euro i zostanie przeznaczony na pokrycie kosztów podczas tego trudnego okresu. Pieniądze te udało się zebrać dzięki stabilnej polityce kadrowej. Athletic w swoich szeregach zatrudnia wyłącznie zawodników z kraju Basków oraz mniej znanych obcokrajowców. Takie działania – czyli kupowanie tańszych zawodników i sprzedawanie ich z zyskiem – umożliwiło utworzenie funduszu.
A co w przypadku, gdy kluby nie dysponują takim budżetem? Dochodzi wówczas do masowych zwolnień. Urugwajski Związek Piłki Nożnej w wyniku kryzysu zwolnił około 400 osób, w tym selekcjonera Oscara Tabareza. Zwolnione osoby zostają tak naprawdę bez jakiejkolwiek pomocy. Na polskim podwórku wcale nie jest lepiej. Takie kluby, jak Raków Częstochowa, które raczej walczą o utrzymanie się w lidze, mają poważne kłopoty finansowe. W owych zespołach utarg z dnia meczowego stanowi ich jedyny przychód. Lechia Gdańsk już przez dłuższy czas notowała straty i nie wypłacała wynagrodzenia swoim zawodnikom.
W przypadkach nieprawidłowości finansowych kluby postanawiają wypłacać swoim piłkarzom część pensji, natomiast w polskiej piłce PZPN stworzył pakiet pomocy dla ekstraklasowych klubów.
Wymienione poniżej projekty w szczególności mają ułatwić funkcjonowanie w aktualnej sytuacji klubom piłkarskim zrzeszonym w PZPN, ale również umożliwić właściwe dostosowanie się do nieuchronnych zmian w nadchodzącej piłkarskiej rzeczywistości:
- utrzymanie projektu Pro Junior System na dotychczasowym poziomie i wypłacenie klubom nagrody w pełnej wysokości, pomimo nierozegrania pełnego sezonu – 18 100 000 zł,
- wprowadzenie systemu wsparcia solidarnościowego dla klubów, które nie uzyskają nagród w programie Pro Junior System w sezonie 2019/2020, w następujących wysokościach: I liga – po 120 tys. złotych na klub, II liga – po 100 tys. złotych na klub, III liga – po 20 tys. złotych na klub,
- wsparcie solidarnościowe otrzymają wszystkie kluby uczestniczące w rozgrywkach I, II i III ligi; po zakończeniu programu Pro Junior System kluby, które zajęły miejsca premiowane, otrzymają różnicę pomiędzy kwotą należną za zajęcie danego miejsca w PJS a kwotą wypłaconą w ramach wsparcia solidarnościowego – 3 540 000 złotych,
- dofinansowanie czterech poziomów rozgrywek w sezonie 2020/2021,
- drobniejsze dofinansowania oraz wsparcie kobiecej piłki.
Kryzysy mają to do siebie, że jeśli dotkną jednego typu działalności, to odbije się to również na innych. Przez koronawirusa odwoływane są wszystkie rozgrywki sportowe, wskutek czego cierpi wiele mniejszych podmiotów. Stacje telewizyjne nie transmitują meczów, ponieważ ich nie ma. Zakłady bukmacherskie nie przyciągają ludzi, bo i czym? Kryzys dotknie każdego z nas i nikt nie ma na to wpływu…
Autor: Jakub Panek
Grafika: Tymek Bieliński
Korekta: Renata Łabędź
Miniaturka: unsplash.com
Do ataku!
Co to był za mecz! Iap zmierzyła się na boisku z IIa. Jedynym założeniem obydwu zespołów był atak.
Mecz rozpoczęła IIa i to z przytupem. Dominik Michalski postanowił centrować piłkę z boku boiska do Bartosza Zycha, który oddał strzał, lecz bramkarz przeciwnika sparował to uderzenie na bok.
IIa, mimo aktywnego początku, popełniła wielki błąd. W 4. minucie Jakub Pikulik przetrzymywał piłkę na środku boiska. Wtedy Hubert Wilk nałożył na niego pressing, odebrał futbolówkę i przebiegł z nią przez pół boiska pod bramkę rywala. Oddał strzał, pokonując tym samym Karola Piocha.
Starsi ekonomiści nie mogli się z tym pogodzić. Od razu przeszli do odrabiania strat. W 5. minucie Bartosz Zych ponownie stanowił zagrożenie pod bramką rywala. Jakub Pikulik oddał uderzenie, które ostatecznie wylądowało na słupku. Próby IIa były nieskuteczne.
Iap grała coraz bardziej zawzięcie. W 6. minucie ponownie nałożyła pressing na przeciwnika, odebrała piłkę i ruszyła z kontrą. Damian Massel podał do niekrytego Kacpra Jaźwińskiego, który wykorzystał tę okazję i podwyższył wynik na 2:0.
Czy można zagrać jeszcze lepiej?
“Oczywiście, że tak!” – pomyślał Kacper Jaźwiński, który już w 8 minucie. ponownie zdobył gola z podania Huberta Wilka, ustanawiając wynik na 3:0.
IIa dopiero po stracie trzeciego gola zaczęła na poważnie odrabiać straty. Pierwszą okazję miała już kilkanaście sekund później, kiedy to Szymon Rzechtalski kiepsko wyprowadził piłkę. Została ona przejęta przez Dominika Michalskiego i podana do Jakuba Pikulika, który musiał tylko strzelić na pustą bramkę, co mu niestety nie wyszło.
Jedyne, co udało się IIa w pierwszych dziesięciu minutach rozgrywki, to akcja z samej końcówki. Mikołaj Król podał piłkę prostopadłą do Dominika Michalskiego, a ten dokończył tę akcję. Odrabianie strat przez IIa rozpoczęło się wówczas na poważnie i przeniosło się także na drugą połowę meczu.
W 11. minucie zakotłowało się pod bramką Iap. Piłka spadła pod nogi Jakuba Pikulika, który oddał strzał piętką. Uderzenie okazało się skuteczne i wynik wynosił już tylko 3:2.
Gra Iap stawała się coraz bardziej niepewna. Drużyna nie potrafiła wykorzystywać swoich sytuacji, podczas gdy IIa była coraz bliżej doprowadzenia do remisu. W 13. minucie obrona Iap ustawiła się fatalnie przy bramce i podanie otrzymał Mikołaj Król, który oddawszy techniczne uderzenie, doprowadził do remisu 3:3.
IIa była zdeterminowana, żeby w tym meczu odnieść zwycięstwo. Jednak tym remisem nie mogła się zbyt długo nacieszyć. Kacper Jaźwiński pobiegł z piłką skrzydłem, zszedł do środka i oddał fantastyczny strzał, który zakończył się golem. To uderzenie można porównać do gola Michała Kucharczyka na meczu rozegranym w Dundalk w eliminacjach Ligi Mistrzów 2016/2017.
IIa nadal się nie poddawała i dalej walczyła, żeby najpierw wyrównać wynik, a później zwyciężyć. W 17. minucie była blisko zrealizowania tego planu. Najpierw Dominik Michalski oddał strzał z dystansu, który został obroniony przez Szymona Rzechtalskiego. Jednak bramkarz przeciwnika wybił tę piłkę i przyjął ją Jakub Pikulik. Uderzenie z około metra mogło ustanowić wynik 4:4, ale ostatecznie piłka wylądowała na słupku.
Minutę później Mikołaj Król ponownie wykorzystał złe ustawienie obrony Iap. Wyszedł na pozycję blisko bramki rywala, w miejsce, w którym nikt go nie krył, gdzie otrzymał podanie od Jakuba Pikulika. Oddał strzał. Piłka najpierw odbiła się od bramkarza, później od wewnętrznej części słupka i w sumie do dziś nie wiadomo, czy przekroczyła linię bramkową.
IIa miała jeszcze kilka groźnych akcji ofensywnych, jednak ten mecz został zakończony przez Iap. Kilkanaście sekund przed końcem meczu, starsi ekonomiści próbowali jeszcze zremisować. Niestety Bartosz Zych źle przyjął piłkę i przejął ją Hubert Wilk. Zawodnik pobiegł bokiem boiska i wrzucił ją na głowę niekrytego Kacpra Jaźwińskiego, który uderzeniem główką zakończył ten mecz wynikiem 5:3.
Po meczu zaprosiliśmy na rozmowę Szymona Rzechtalskiego:
– Jak oceniasz spotkanie i postawę swojego zespołu?
– Zespół bardzo dobrze grał. Szkoda, że z naszej klasowej drużyny było tylko dwóch zawodników, bo paru chorych jest, ale ogólnie klepaliśmy dobrze podaniami i to nam otwierało drogę do bramki. Pomogły nam także umiejętności indywidualne.
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja: Agata Kostecka
Grafika: Tymek Bieliński
Korekta: Renata Łabędź
Analityka: Jakub Panek
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić
“Chodzi o to, żeby strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika”
~ Kazimierz Górski
Te słowa wypowiedziane przez legendę polskiego futbolu oznaczają, że w piłce nożnej nie są najważniejsze rozwiązania taktyczne, bowiem liczy się tylko atak.
Atak = sytuacje ofensywne, a wygrana = wykorzystanie tych sytuacji. I właśnie z tym IIIb miała kłopot w starciu z Ibp.
Mecz zaczęła drużyna z IIIb i właściwie od razu popełniła masę błędów, ponieważ zaledwie po kilkunastu sekundach Jonasz Radowski podał niecelnie piłkę na aut. Po chwili Mateusz Wiedro (Ibp) otrzymał podanie od kolegi z zespołu i od razu oddał strzał, który został niepewnie obroniony przez Bartka Pankau.
IIIb była niezwykle zdeterminowana i od razu przeszła do ataku. W 1. minucie Jonasz Radowski minął solowym rajdem kilku przeciwników i oddał strzał, który został obroniony przez Sebastiana Jurkszaka.
W 3. minucie Ibp próbowała odpowiedzieć atakiem na atak. Przemysław Szymański oddał groźny strzał, jednak Bartek Pankau stanął na wysokości zadania i obronił to uderzenie.
Przez następne minuty rozgrywki IIIb nieustannie przyjmowała postawę ofensywną względem swojego przeciwnika. Liczba strzałów oddawana przez tę drużynę była ogromna, jednak ich skuteczność była właściwie zerowa. Każde uderzenie albo było niecelne, albo zostało obronione. Te akcje trwały do 10. minuty, gdy IIIb wywalczyła rzut rożny. Wykonanie go okazało się jednak katastrofą. Jonasz Radowski źle podał piłkę do kolegów z zespołu i Ibp ruszyła z kontratakiem. Mateusz Wiedro podał do Przemysława Szymańskiego, a ten poprzez uderzenie lewą nogą umieścił piłkę w siatce.
Ibp mimo większej przewagi przeciwnika potrafiła wykorzystać swoje sytuacje. Tak samo było w drugiej połowie. Kilkanaście sekund po wznowieniu meczu Przemysław Szymański wyszedł sam na sam z bramkarzem i ponownie strzałem z lewej nogi zdobył kolejnego gola dla swojego zespołu.
Minutę później Ibp dobiła swojego przeciwnika, bowiem IIIb popełniła kolejny błąd w defensywie, co pozwoliło młodszym kolegom na ponowne wyjście z atakiem. Przemysław Szymański podał do Mateusza Wiedro, a ten kopnął piłkę do pustej bramki, dzięki czemu ustawił wynik na 3:0.
IIIb na pewno nie wyobrażała sobie sytuacji w ten sposób. Taki wynik jest trudny do odrobienia, lecz nie musiało to oznaczać, że już spisała ten mecz na straty.
Ibp była dalej nękana zmasowanymi atakami IIIb. Najgroźniejsza sytuacja miała miejsce w 16. minucie, gdy Jakub Pilarski ruszył z piłką bokiem boiska i podał do Jonasza Radowskiego, który nie trafił na pustą bramkę.
IIIb zaczęła skutecznie odrabiać straty w 18. minucie. Bramkarz Ibp dał się podejść Jakubowi Pilarskiemu. Zawodnik IIIb przeciął podanie przeciwnika i od razu wpakował piłkę do bramki. Wynik 3:1.
Ten gol mógł być punktem zwrotnym całego meczu, gdyby nie fakt, iż został zdobyty tak późno. W konsekwencji mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla 1bp.
——————–
Po meczu zaprosiliśmy na krótką rozmowę Jakuba Pilarskiego:
– Oddawaliście w tym meczu o wiele więcej strzałów niż we wcześniejszych rozgrywkach, mieliście dużo sytuacji do zdobycia gola, ale i tak przegraliście 3 do 1. Co zawiodło?
– Na pewno przyczyną przegranej były nasze błędy, czy to w ustawieniu, czy w ataku. Mieliśmy za dużo strzałów, które zmarnowaliśmy.
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja: Agata Kostecka
Grafika: Tymek Bieliński
Korekta: Renata Łabędź
Analityka: Jakub Panek
Kontrowersyjna decyzja sędziego ustawiła mecz?
Aby wygrywać w piłce nożnej, trzeba być pewnym siebie. Na boisku wymagany jest porządny futbol i motywacja do przezwyciężenia przeciwnika. Taką postawą wykazała się Icg w meczu z Iap.
Mecz został rozpoczęty przez Icg, która od razu rzuciła się do ataku. Już w 30. sekundzie meczu Tymek Bieliński ruszył z piłką na bramkę przeciwnika. Niestety, ta akcja zakończyła się strzałem obronionym przez Macieja Maliszewskiego.
Iap natychmiast odpowiedziała na ten atak ze strony przeciwnika. Szymon Rzechtalski otrzymał piłkę od kolegi z zespołu i od razu starał się zdobyć punkt dla swojej drużyny. Próba zdobycia gola została jednak zniweczona przez Jakuba Zycha, prezentującego dobry poziom gry, również na bramce.
5. i 6. minuta w tym meczu była kluczowa dla całego spotkania. Na początku Tymek Bieliński gwałtownie odebrał piłkę przeciwnikowi na środku boiska i oddał strzał na bramkę rywali. Uderzenie okazało się jednak niecelne. Kilkadziesiąt sekund później ponownie ruszył z piłką wzdłuż boku boiska i próbował podawać do partnerów z zespołu. Niestety, ta odbiła się od przeciwnika i Icg wywalczyła w ten sposób rzut rożny. Wykonała go jednak słabo i Iap ruszyła z kontrą. Szymon Rzechtalski próbował dobrze wypuścić kolegę z zespołu, niestety podanie było za mocne. Icg również postanowiła nie czekać i od razu ruszyła z kontratakiem. Tymek Bieliński podał piłkę do Dariusza Dropinskiego. Ten pewnie uderzył i Icg wyszła wówczas na prowadzenie.
Po stracie gola, Iap nie chciała pozostać bierna i zaczęła grać z przytupem. Impuls ten trwał do około 9. minuty, kiedy Maciej Maliszewski podał piłkę do środka boiska. Ten pass szybko został przejęty przez Tymka Bielińskiego, który oddał niecelny strzał.
W samej końcówce oba zespoły miały po jednej strzeleckiej okazji. Dariusz Dropinski po dobrym podaniu, znalazł się na czystej pozycji, jednak jego strzał okazał się kiksem. Natomiast Iap oddała strzał z dystansu po rzucie rożnym. Niestety, piłka została obroniona przez Jakuba Zycha.
Po przerwie w zespole Iap obudził się duch walki. W dość krótkim odstępie czasu oddała megagroźne strzały, które, na korzyść Icg, zostały wybronione.
Icg szybko wróciła na swoje tory i dalej atakowała bez przerwy bramkę przeciwnika. Najbardziej wyróżniał się tutaj Tymek Bieliński, bowiem to przez niego przechodziło większość akcji ofensywnych. Defensywa Iap wydawała się zagubiona.
W 15. minucie Icg mogła popisać się golem po świetnej akcji kombinacyjnej. Rozegrała piłkę po rzucie rożnym i wymieniała się podaniami. Te ostatnie mógł wykorzystać Dariusz Dropinski, jednak minimalnie spudłował.
Iap zaatakowała rywala w 16. minucie. Szymon Rzechtalski podał piłkę ze skrzydła do swoich kolegów w szesnastce przeciwnika. Ta poodbijała się od rywali i wyleciała na bok pod nogi zawodnika Iap, który ją uderzył, jednak strzał został obroniony.
Największe kontrowersje nadeszły w 17. minucie. Iap zdołała utrzymać się przy piłce i wyprowadziła ją na atak. Wówczas oddała strzał i piłka odbiła się od ręki Tymka Bielińskiego. Stał on w polu karnym i mogło to oznaczać jedenastkę dla Iap. Sędzia jednak puścił grę i Icg ruszyła z kontrą. Bieliński podał ze skrzydła do Dariusza Dropinskiego i ten strzelił na 2:0.
Iap nie poddawała się i próbowała atakować dalej. W samej końcówce meczu zyskała przewagę nad Icg. Mimo to, nie udało się jej strzelić gola kontaktowego i wynik zakończył się na 2:0 dla Icg.
Po meczu zaprosiliśmy do rozmowy Dariusza Dropinskiego:
- Wygraliście w tym meczu 2:0 po dwóch Twoich golach. Powiedz mi, co sądzisz o swoim występie, jak i występie twojego zespołu?
- Przede wszystkim wygrała drużyna, była to też zasługa moich kolegów. To od nich dostałem piłkę i strzeliłem gole.
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja: Agata Kostecka
Grafika: Tymoteusz Bieliński
Korekta: Renata Łabędź
Analityka: Jakub Panek
Jak grać w piłkę nożną?
Jak grać w piłkę nożną? To pytanie jest fundamentalnym aspektem każdego zespołu piłkarskiego. Stworzenie własnego stylu nie jest jednak takie proste.
Jerzy Brzęczek pracuje już od ponad roku na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Wyniki jego podopiecznych są dobre, lecz sposób gry zawodników pozostawia wiele do życzenia. Czy da się połączyć efektowność z efektywnością?
Zespół z IIa na pewno odpowie na to pytanie “Tak!”. W meczu z Icg zagrał “futbol totalny”, co poskutkowało odpowiednim wynikiem końcowym.
Początek meczu należał jednak do drużyny Icg. Sposób, w jaki zaczęła to spotkanie idealnie oddają słowa Wojciecha Kowalczyka – “Na nich!”. Icg od razu rzuciła się do ataku i stanowiła poważne zagrożenie dla zespołu IIa.
Ekonomiści szybko odzyskali koncentrację na boisku i na atak odpowiadali atakiem. Jakub Pikulik w 3. minucie próbował uderzenia lobem nad Dawidem Fedtke, co nie przyniosło zamierzonych skutków. Minutę później, Jakub Pikulik w duecie z Bartoszem Zychem rozpoczęli kanonadę strzałów na bramkę Icg. Rezultat był taki sam jak poprzednio i dalej utrzymywał się wynik 0:0.
W 5. minucie, kiedy Icg zaatakowała przeciwnika z kontry, Tymek Bieliński zauważył niekrytego Dariusza Dropinskiego. Miał on ‘’setkę”, której nie wykorzystał.
Niewykorzystane okazje lubią się mścić. W 6. minucie IIa wykonała rzut z autu. Piłka przeszła przez defensywę Icg i spadła pod nogi Bartosza Zycha, który wykorzystał tę sytuację i zdobył bramkę na 1:0.
Wówczas sytuacja na boisku diametralnie się zmieniła. Oba zespoły zaczęły popełniać masę błędów. IIa mogła stracić prowadzenie, na przykład po kiepskim wyprowadzeniu piłki z strefy defensywnej. Również ich bramkarz, Karol Pioch mógł zostać przelobowany przez Dawida Fedtke. Icg nie była gorsza, gdyż kilkukrotnie straciła piłkę w newralgicznych miejscach boiska, przez co IIa mogła zwiększyć przewagę nad nią.
Po przerwie oba zespoły powróciły do ofensywnych akcji. IIa miała ich o wiele więcej niż Icg, z tą różnicą że to ekonomiści byli bliżej utraty bramki, kiedy w 12. minucie zawodnikowi z Icg udało się wyjść na czystą pozycję i oddać megagroźny strzał, który niestety odbił się od słupka.
IIa nie była gorsza. Jakub Pikulik i Dominik Michalski stworzyli na boisku świetny duet ofensywnych zawodników. W 14. minucie wymienili ze sobą składną akcję podań, którą Kuba zwieńczył strzałem na pustą bramkę, ustalając wynik na 2:0.
Ekonomiści podtrzymywali dobrą passę w meczu i atakowali dalej. W 16. minucie Dominik Michalski silnym strzałem zwiększył przewagę nad rywalem, gdyż doprowadził do wyniku 3:0.
Do końca meczu IIa jedynie bawiła się piłką, na przykład Jakub Pikulik próbował oddawać strzały piętką.
W ostatnich minutach nie wydarzyło się nic szczególnego, dlatego mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla IIa.
Po meczu przeprowadziliśmy krótki wywiad z Jakubem Pikulikiem:
– Była to deklasacja przeciwnika, czy po prostu dobrze wykorzystaliście swoje sytuacje?
– Wydaje mi się, że dobrze graliśmy podaniami. To było na naszą stronę. Strzały też mieliśmy w miarę dobre i bramkarz dużo podpowiadał z tyłu.
– Właśnie chciałem zapytać o te podania, bo gra duetu Pikulik – Michalski była imponująca. Dogadujecie się w ten sposób także na innych meczach?
– Ogólnie gramy w dwóch różnych klubach, wiesz, ale wf, też tak jak tutaj mecze międzyklasowe to jednak dają swoje.
Autor: Jakub Panek
Korekta: Renata Łabędź
Zdjęcia: Agata Kostecka
Mecz błędów
16.01.2020r. odbył się kolejny mecz. Tym razem mogliśmy być świadkami gry pomiędzy zespołami z IIa i IIIb.
Spotkanie zapoczątkował istny festiwal błędów. Najpierw Łukasz Rymon (IIIb) wykopał piłkę w stronę bramki przeciwnika, żeby mu ją oddać. Niestety, bramkarz IIa nie zdołał odpowiednio zareagować na czas i piłka wpadła do siatki, ustalając tym samym wynik na 1:0.
Kilkanaście sekund później IIa od razu zaatakowała. Jakub Pikulik ruszył skrzydłem i oddał niesygnalizowany strzał, remisując 1:1.
Wówczas mecz “rozpoczął się od nowa”, lecz IIIb grała tylko w piłkę. Stricte ofensywne akcje i przygotowane stałe fragmenty gry stanowiły zdecydowaną przewagę informatyków. Natomiast IIa jedynie strzeliła samobójczego gola w 10. minucie.
Krótko po tym, Radosław Mikrut (IIIb) podawał ze skrzydła do swojego kolegi. Piłka odbiła się od Przemysława Łapińskiego i wpadła do bramki.
Po przerwie IIa od razu ruszyła do ataku. W 12. i 13. minucie ekonomiści przełamali defensywę IIIb i oddali kilka strzałów, jednak nie zamienili ich na gole.
Duet składający się z Jakuba i Bartosza Zychów sprawiał największe problemy przeciwnikom z IIIb na boisku. Drużyna była blisko remisu, bowiem stwarzała coraz to lepsze sytuacje.
Jednak to informatycy postanowili zamknąć ten mecz. W 19. minucie Jonasz Radowski przeprowadził składną akcję i podał piłkę do Radosława Mikruta. Zawodnik strzelił wówczas na bramkę i mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 3:1.
Po spotkaniu zapytaliśmy Łukasz Rymona o jego opinię na temat gry jego drużyny. Odpowiedział: “Myślę, że zagraliśmy solidnie, mimo braków kadrowych. Bardzo dobra gra z przodu, jak i z tyłu w drugiej połowie po zmianie bramkarza. Uważam, że był to bardzo udany mecz z naszej strony”.
Zajęcia piłkarskie odbywają się we współpracy z Powiatowym Ogniskiem Pracy Pozaszkolnej.
Składy:
IIIb:
Jonasz Radowski
Jakub Pilarski
Łukasz Rymon
Radosław Mikrut
IIa:
Bartosz Zych
Przemysław Łapiński (3d)
Jakub Zych (1cp)
Jakub Pikulik
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja: Oliwia Zajler
Korekta: Renata Łabędź
Mecz walki
9. stycznia po raz pierwszy w 2020 roku odbyły się rozgrywki międzyklasowe pełne szybkich akcji, niesamowitych bramek i twardej gry. Zostały wówczas rozegrane dwa mecze: pomiędzy Ibg i Icg oraz Ibp i Icp.
Pierwsze spotkanie zapowiadało się bardzo emocjonująco. W obu drużynach grali zawodnicy o dobrych umiejętnościach indywidualnych.
Jeśli atakować to od razu!
Ibg zaatakowała na bramkę przeciwnika praktycznie od razu po pierwszym gwizdku. Chwilę później drużyna wyegzekwowała rzut rożny, który został wykonany skutecznie. Poprowadziła piłkę na przeciwległą stronę boiska i Kacper Jaźwiński strzałem z dystansu wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Zespół Icg przeszedł do natychmiastowego odwetu. Tymek Bieliński próbował wziąć sprawy w swoje ręce, bowiem starał się ominąć kilku przeciwników i strzelić bramkę, ale niestety nie udało mu się tego uczynić.
Przez najbliższe minuty mogliśmy oglądać tylko akcje ze strony Ibg. Zespół przejął inicjatywę i wywierał presję na rywalu. W 4. minucie bramkarz Icg popełnił błąd, ponieważ podał piłkę do zawodnika przeciwnej drużyny, Kacpra Jaźwińskiego, ale ten nie wykorzystał sytuacji.
Przez następne kilka minut tylko Ibg oddawała strzały. Najbardziej wyróżniającymi się postaciami byli Kacper Jaźwiński i Marcin Król.
W 7. minucie szansę na remis w tym meczu otrzymał zespół z Icg. Jeden z zawodników został sfaulowany i do stałego fragmentu gry podszedł Tymek Bieliński. Oddał mocny strzał z rzutu wolnego i pokonał Dawida Fedtke, który chciał pomóc kolegom w murze.
W późniejszym czasie obie drużyny nieustannie atakowały się nawzajem. Zawodnicy doprowadzali także do wielu starć fizycznych.
Remis nie utrzymał się długo. Kilkanaście sekund po wyrównaniu wyniku w tym meczu, bramkarz Icg popełnił błąd, po którym piłka wylądowała pod nogami Kacpra Jaźwińskiego (Ibg). Zawodnik wykorzystał tę okazję i zręcznie oddał strzał, czym ustalił wynik na 2:1, który widniał na tablicy do końca pierwszej połowy.
Po przerwie tempo meczu lekko się zmniejszyło. Do pierwszego ciekawszego starcia doszło w 13. minucie. Wtedy Kacper Jaźwiński kopnął Tymka Bielińskiego. Atmosfera zrobiła się nerwowa, jednak sędzia szybko uspokoił sytuację.
Po chwili oba zespoły grały dalej. W 15. minucie Darek Dropinski doprowadził do remisu.
Dwie minuty później Tymek Bieliński był bliski doprowadzenia swojej drużyny do zwycięstwa, jednak Ibg udało się wybronić. Kolejna okazja do tego nadarzyła się w 20. minucie, gdy Dawid Fedtke popełnił błąd. Wówczas Tymek ponownie przejął piłkę i oddał strzał, który niestety był niecelny.
Ostatecznie mecz się zakończył wynikiem 2:2.
Następny mecz toczył się pomiędzy Ibp a Icp. Znaczącą rolę odegrał w nim Jakub Zych (Icp), bowiem on sam oddawał więcej strzałów niż cała drużyna przeciwników.
Pierwsza połowa należała w większości do Icp. Zagrali ofensywny i stanowczy futbol, zamykając przeciwnika pod ich własną bramką. Rywal był w stanie zaatakować tylko kilka razy w tej połowie. I to właśnie w tej jednej z nielicznych akcji Ibp sprawiła niespodziankę w tym meczu. W 10. minucie jeden z zawodników Icp źle przyjął piłkę w środku pola. Wówczas została ona odebrana przez Przemka Szymańskiego (Ibp), który po rajdzie przez połowę boiska kopnął ją między nogami bramkarza, ustalając tym samym wynik na 1:0.
Druga połowa była kopią pierwszej. Icp z Jakubem Zychem na czele dominowała na boisku i nie pozwalała na dłuższe prowadzenie piłki przez przeciwnika. Kolejny raz Icp oddawała wiele nieskutecznych strzałów i ponownie straciła gola w samej końcówce, gdyż piłka została przejęta przez Mateusza Wiedro (Ibp), który po chwili zdobył punkt dla swojej drużyny.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0.
Przemysław Szymański skomentował ten mecz: „Według mnie zagraliśmy dobre spotkanie. Co prawda przeciwnik miał większe posiadanie piłki, ale to my mieliśmy lepiej zorganizowaną obronę.”
Składy:
Ibg:
- Dawid Fedtke
- Kacper Jaźwiński
- Marcin Król
- Dominik Kowalec
- Marcin Burakowski
- Michał Szefler
- Kacper Klaczyński
Icg:
- Wojciech Piwowarczyk
- Tymoteusz Bieliński
- Jeremi Klimek
- Michał Niedziela
- Darek Dropinski
Ibp:
- Dawid Fedtke (Ibg)
- Wiktor Suchy
- Mateusz Wiedro
- Przemek Szymański
Icp:
- Nataniel Żygadło
- Jakub Zych
- Kacper Pulit
- Damian Masel
- Szymon Jaguś
- Kuba Kołda
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja: Oliwia Zajler
Korekta: Renata Łabędź
Mecze niewykorzystanych szans
W dniu 05.12. 2019r. mieliśmy okazję zobaczyć dwa mecze: pomiędzy Icp a Iap oraz IIa i Ibg.
W pierwszym spotkaniu lepiej zaprezentowała się drużyna z Icp, która niemalże od razu przeszła do zmasowanego ataku na przeciwnika. Zaledwie kilka minut po rozpoczęciu Jakub Zych (Icp) oddał już kilka groźnych strzałów.
Ekonomiści odpowiedzieli na atak dopiero w 5. minucie, gdy Hubert Wilk (Iap) oddał niebezpieczny strzał, zakończony skuteczną interwencją bramkarza.
Wówczas Jakub Zych (Icp) od razu ruszył do ataku i minutę później z impetem strzeił z dystansu. Niestety piłka wylądowała na poprzeczce.
Najbliższej groźnej sytuacji doczekaliśmy w 10. minucie, kiedy Mateusz Kozłowski (Iap) miał stuprocentową sytuację, która niestety nie została przez niego wykorzystana.
Gra Icp po przerwie to istna mieszanka. Od razu po rozpoczęciu drugiej połowy bramkarz tej drużyny, Nataniel Żygadło, był bliski popełnienia błędu, który mógł skutkować straceniem gola.
Minutę później, Jakub Zych (Icp) umieścił piłkę w siatce po kontrze z uderzenia z dystansu.
Icp poszła za ciosem i w 14. minucie miała kolejną sytuację strzelecką, w której wystarczyło podłożyć nogę, jednak bramkarz Iap, Maciej Maliszewski, skutecznie interweniował.
W 16. minucie nadszedł kolejny atak Icp – tym razem było to niecelne uderzenie z woleja, autorstwa Kacpra Pulita.
Ostateczny wynik meczu wyniósł 1:0 dla klasy Icp.
“Cieszy nas ten wynik, dobrze zagraliśmy, mimo że jeden z naszych zawodników miał kontuzję” ~ Jakub Zych
Kolejny piłkarski pojedynek został stoczony pomiędzy IIa a Ibg. Miał on charakter otwarty. Ataki nadchodziły z obu stron, jeden po drugim.
Można stwierdzić, że był to mecz dwóch bramkarzy: Dawida Fedtke i Dawida Korpala, którzy przez swoją świetną postawę na boisku utrzymywali wynik bezbramkowy.
Warto również wyróżnić zawodników grających w polu. Kacper Jaźwiński (Ibg) mógł w 10. minucie strzelić gola mocnym uderzeniem, ale jego akcja została udaremniona przez Mikołaja Króla.
Sytuacja w drugiej połowie wyglądała identycznie. Oba zespoły atakowały i bombardowały bramki przeciwnika. Przełomowy moment nastał w 17. minucie, gdy Kacper Jaźwiński (Ibg) został przewrócony pod polem karnym i przeciwnicy wybili piłkę na rzut rożny. Ibg wnioskowała wówczas o rzut karny, natomiast IIa uważała to zagranie za czyste i postulowała o wznowienie gry. Z całej sytuacji i tak skorzystała Ibg, ponieważ po wykonaniu rożnego, piłka odbiła się od Dominika Kowalca (Ibg) i wpadła do bramki w 17. minucie.
Po kanonadzie strzałów w końcu wyłoniła się drużyna, która wykorzystała swoją okazję i wyszła na prowadzenie. Niestety, nie zostało ono długo utrzymane, gdyż w 19. minucie, po jednym ze strzałów zespołu z IIa, Dawid Fedtke (Ibg) źle złapał piłkę i przypadkowo wyrzucił ją przed siebie. Tę okazję wykorzystał Jakub Pikulik (IIa) i doprowadził do remisu.
Ibg próbowała jeszcze wyjść na prowadzenie po straconym golu, lecz się jej nie udało.
Końcowy wynik meczu to 1:1.
„Zagraliśmy o wiele lepiej, niż w poprzednim meczu. Cała drużyna grała dobrze, ale ten gol w końcówce niepotrzebnie stracony” ~ Dominik Kowalec (Ibg)
Składy:
Icp:
- Szymon Jaguś,
- Kacper Pulit,
- Damian Massel,
- Jakub Zych,
- Nataniel Żygadło,
- Jakub Kołda.
Iap:
- Szymon Rzechtalski,
- Mateusz Kozłowski,
- Maciej Maliszewski,
- Błażej Jasielonis,
- Filip Lejda,
- Hubert Wilk.
IIa:
- Jakub Pikulik,
- Bartosz Zych,
- Dominik Michalski,
- Dawid Korpal (wypożyczony z IIb)
- Mikołaj Król (wypożyczony z IIId).
Ibg:
- Kacper Jaźwiński,
- Marcin Kotliński,
- Stanisław Fidler,
- Dawid Fedtke,
- Michał Szefler,
- Dawid Płaczek,
- Marcin Król,
- Marcin Burakowski,
- Kacper Klaczyński,
- Dominik Kowalec.
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja: Oliwia Zajler
Korekta: Renata Łabędź
Dominacja informatyków i niesamowity gol Dawida Fedtke
Kolejny tydzień i kolejna dawka piłkarskich emocji. Na 28. listopada przypadły dwa mecze: pomiędzy IIIb i Icg oraz IIIa iIbp.
W pierwszym spotkaniu zdecydowanie lepiej zaprezentowała się drużyna z IIIb. Informatycy postanowili zagrać typową tiki – takę, która polegała na próbie zdominowania rywali poprzez szybką wymianę podań. Z kolei zawodnicy z Icg poprzez swoją postawę “nie dojechali na pierwszą połowę”.
IIIb już w 2. minucie meczu postanowiła pokazać swą dominację nad przeciwnikiem. Po rozegraniu piłki z rzutu rożnego, Jakub Pilarski (IIIb) umieścił piłkę w siatce poprzez strzał z dystansu.
Po szybkim wyjściu na prowadzenie, informatycy wysuwali atak za atakiem i ostrzeliwali bramkę przeciwników. Ale w 5. minucie nastąpił przełom, gdyż Icg oddała pierwszy celny strzał na bramkę rywali, który niestety został obroniony.
W 7. minucie Icg próbowała nawiązać walkę, oddając kilka groźnych strzałów i przyjmując bardziej ofensywną taktykę gry. Taka postawa jednak nic nie dała i do końca pierwszej połowy utrzymał się wynik 1:0.
Na początku drugiej połowy ponownie zobaczyliśmy chwilową przewagę informatyków. W 12. minucie Łukasz Rymon (IIIb) znów strzelił z dystansu, zdobywając tym samym kolejnego gola dla swojej drużyny.
Mimo kiepskiego początku, Icg nie poddawała się i walczyła dalej. W rezultacie złapała kontakt, zakończony golem Tymka Bielińskiego (Icg), który tym samym ustawił wynik na 2:1. Jego drużyna poszła za ciosem i mogła zremisować już w 16. minucie, jednak po ofensywnej akcji piłka otarła się o poprzeczkę i wyszła poza boisko.
Nadzieję Icg na korzystny wynik rozwiał Jonasz Radowski (IIIb), który w 17. i w 20. minucie strzelił dwa gole, co przyczyniło się do wygranej jego drużyny i zakończenia spotkania wynikiem 4:1.
Następny mecz odbył się pomiędzy IIIa i Ibp. Był on mniej intensywny od poprzedniego.
Zdecydowanie częściej przy piłce mogliśmy zauważyć zawodników z IIIa. To właśnie ona próbowała stwarzać więcej ofensywnych akcji i strzałów. Po chwili Kacper Jaźwiński umieścił piłkę w siatce i IIIa prowadziła 1:0.
Ekonomiści w dalszym ciągu próbowali podwyższyć swój wynik. Okazję do tego miał Michał Kraczkowski (IIIa), który chciał celnie uderzyć z dystansu. Niestety, wyszedł z tego duży kiks i piłka poleciała wysoko nad bramką.
Pod koniec pierwszej połowy IIIa utrzymywała się częściej przy piłce, ale nie wydarzyło się nic szczególnego i wynik pozostał niezmieniony.
Z kolei w drugiej połowie meczu IIIa miała wiele rozmaitych sytuacji, których nie udało jej się wykorzystać. Taki stan rzeczy utrzymywał się do około 15. minuty, kiedy miała miejsce kuriozalna akcja.
Wówczas IIIa miała rzut rożny. Bramkarz tej drużyny, Dawid Fedtke, postanowił podejść w okolice przeciwległego rogu. Kacper Jaźwiński dośrodkował do niego, gdyż jego kolega z zespołu nie był przez nikogo kryty. Wtedy Dawid Fedtke postanowił uderzyć z przewrotki, ale zrobił to tak niefortunnie, że piłka poleciała w przeciwną stronę, lecąc przez całe boisko. Nikt by się tego nie spodziewał, ale wleciała do pustej bramki ekonomistów, dając tym samym punkt dla przeciwników i ustalając wynik 1:1.
Po tej sytuacji Ibp nabrała wiatru w żagle. Stwarzała wiele niewykorzystanych sytuacji.
Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 1:1.
Składy:
IIIb:
- Jakub Pilarski,
- Dawid Ruszkowski,
- Jonasz Radowski,
- Łukasz Rymon,
- Bartek Pankau.
Icg:
- Tymek Bieliński,
- Michał Niedziela,
- Darek Dropiński,
- Wojtek Piwowarczyk,
- Jeremi Klimek.
Ibp:
- Kacper Kozłowski,
- Mateusz Wiedro,
- Szymon Urban,
- Wiktor Suchy,
- Jakub Ziółkowski.
IIIa:
- Michał Kraczkowski,
- Jakub Panek,
- Kacper Jaźwiński (wypożyczony z Ibg),
- Dawid Fedtke (wypożyczony z Ibg).
Tekst i fotorelacja: Jakub Panek
Korekta: Renata Łabędź
Ekonomiści górą!
21. listopada 2019r. odbył się mecz pomiędzy Iap a Ibg, który zdecydowanie mógł przypominać klasyk Premier League dzięki swej intensywności i poziomowi walki.
Spotkanie mogło się zacząć od wielkiego błędu Ibg, ponieważ bramkarz tej drużyny, Dawid Fedtke, znajdował się na środku boiska. Wówczas Iap szybko przejęła piłkę i mogła strzałem przez całe boisko ustalić wynik na 1:0, jednak piłka otarła się jedynie o słupek.
Po tej sytuacji informatycy od razu ruszyli do ataku. W 3. minucie miała miejsce akcja Kacpra Jaźwińskiego, który ruszył skrzydłem, próbując dośrodkować z rabony, ale jego podanie nie znalazło adresata.
Iap nie pozostawała bierna i również stwarzała liczne sytuacje do wyjścia na prowadzenie. Oddawała strzały w 7. i 8. minucie z dystansu, z czego ten drugi przyczynił się do zdobycia gola autorstwa Huberta Wilka. Do przerwy Iap prowadziła 1:0
W drugiej połowie meczu Ibg poczuła sportową złość i od razu ruszyła do boju. Kilkanaście sekund po jej rozpoczęciu, Kacper Jaźwiński był o włos do zremisowania z przeciwnikami, jednak strzelił w słupek.
Szansa na przełamanie nastała w 12. minucie, kiedy bramkarz Iap, Szymon Rzechtalski, dopuścił się faulu w swoim polu karnym. Sędzia podyktował wówczas rzut karny na jego bramkę, który wykonał Kacper Jaźwiński. Jednak goalkeeper ekonomistów okazał się lepszy i wybronił ten strzał.
Iap chciała wyjść na bezpieczne prowadzenie i miała do tego okazję w 16. minucie, jednak Dawid Fedtke skutecznie interweniował.
Chwilę później informatycy mieli doskonałą sytuację do wyrównania wyniku meczu. Oddali wtedy dwa strzały, które w teorii powinny zakończyć się golem. Nie doszło do tego, gdyż Szymon Rzechtalski ponownie stanął na wysokości zadania i wybronił obie sytuacje.
W ostatnich minutach meczu obie drużyny oddały jeszcze parę strzałów i doszło do kilku spięć. Walka pomiędzy drużynami trwała do ostatniej sekundy. W momencie końcowego gwizdka tabela wyników pokazała wynik 1:0 dla Iap.
“Naprawdę myślałem, że się nam nie powiedzie, ale jednak dużo z siebie daliśmy, robiliśmy dość często zmiany. To nie jest tylko moja zasługa, ale i także całej naszej drużyny i myślę, że wygraliśmy właśnie dzięki naszej grze zespołowej” ~ Szymon Rzechtalski (Iap)
Składy:
Iap:
- Mateusz Kozłowski,
- Hubert Wilk,
- Filip Lejda,
- Szymon Rzechtalski,
- Błażej Jasielonis,
- Jakub Zych (wypożyczony z Icp).
Ibg:
- Dawid Fedtke,
- Kacper Jaźwiński,
- Michał Szefler,
- Marcin Burakowski,
- Stanisław Fidler,
- Marcin Kotliński,
- Dominik Kowalec,
- Dawid Płaczek,
- Kacper Klaczyński.
Autor: Jakub Panek
Fotorelacja i korekta: Renata Łabędź